środa, 15 października 2014

Warszawski Festiwal Piwa - pierwszy raz za nami!

W ostatni weekend, to jest w dniach 10-12 października, odbyła się w naszej stolicy pierwszy Warszawski Festiwal Piwa. Na początku trzeba sobie jasno powiedzieć, że żadne inne miasto w ostatnim czasie nie zasługiwało tak bardzo na tego typu imprezę, jak Warszawa właśnie. To, co się stało w ciągu ostatnich dwóch-trzech lat w naszym stołecznym mieście, to prawdziwe piwne trzęsienie ziemi. Wysyp knajp piwnych, inicjatyw rzemieślniczych, w tym kontraktowych, to wszystko wręcz wrzeszczało do ludu stolicy, by takie wydarzenie, jakim jest festiwal zostało właśnie powołane do życia.

Organizacją tego przedsięwzięcia zajęli się Jacek Materski (Browar Artezan, piwny sędzia) oraz Paweł Leszczyński (prezes Mazowieckiego Oddziału PSPD, a także jeden z załogi lokalu Kufle i Kapsle). Impreza została zorganizowana w Centrum Konferencyjno-Targowym na stołecznym Mokotowie. 

Na festiwalu można było spotkać się z tym, co najlepsze w polskim piwnym rzemiośle. Browary rzemieślnicze, kontraktowe, restauracyjne, przedstawiciele rzemieślników z zagranicy, piwne lokale i inne inicjatywy z piwem związane. Mozna było spotkać ludzi i piwa związane z takimi polskimi tuzami, jak: AleBrowar, Artezan, Pinta, Pracownia Piwa, SzałPiw, Olimp, Wąsosz, Perun, Widawa, Birbant, czy Haust. 

AleBrowar

AleBrowar

Artezan (stoisko Kufle i Kapsle)

SzałPiw i Birbant (stoisko Kufle I Kapsle)

Pinta

Pinta

 Pracownia Piwa

Olimp, Wąsosz i Perun

Wąsosz i Perun

Perun

Widawa

Widawa

 Haust

Można było spotkać także stoiska z piwami takich inicjatyw, jak: Bednary, Faktoria, Kingpin, Trzech Kumpli, Majer, Doctor Brew, Spirifer, Raduga, Gzub, Księży Młyn, Jan Olbracht Rzemieślniczy, Reden Świętochłowice, Minibrowar Kowal, czy znane gdańskie marki Browar Piwna, czy Lubrow, a także ... co troszkę mnie zaskoczyło Zwierzyniec.

 Trzech Kumpli, Kingpin, Majer (stoisko Kufle i Kapsle)

Majer (stoisko Kufle i Kapsle)

 Spirifer

Raduga

Typowo łódzka, że tak to ujmę, oferta browaru Księży Młyn (stoisko Piwoteki Narodowej)

 Gzub i Bednary

 Jan Olbracht Rzemieślniczy

Reden Świętochłowice

 Wrężel

Lubrow

 Lubrow

Minibrowar Kowal

 
 Zwierzyniec

W hali można było także spotkać stoiska z piwami zagranicznymi.

Kraina Piwa


Jak widać, piwa było dość sporo, różnorodność także wielka. Sporo także wypiłem. Z wielu piw byłem bardzo, ale to bardzo zadowolony, z innych mniej. Moim numerem jeden festiwalu został Preparat (Smoked Barley Wine) z Artezana. Po prostu genialne piwo. 


Inne super piwa, które udało mi się skosztować to Hop Sasa Wet Hop (Polish IPA) AleBrowaru oraz ich kooperacyjne Chmiel Iunga IPA, a także Berserker od Kingpina (druga warka rządzi), Pumpkin Ale z Jihlavsky Radnicni Pivovar oraz Gose z Anderon Valley (to w ogóle chyba był hit festiwalu). 



Ale festiwal to nie tylko piwo, to także ludzie. Oni właściwie są najważniejsi, to oni tworzą ten klimat i dzięki nim tak naprawdę na tego typu imprezach się dzieje i to z nimi ma się ochotę wychylić kolejne szklanki z piwem. 

Z Wojtkiem Frączykiem (Browar Widawa) i Pawłem Piłatem (Polski Chmiel) oraz szyszkami polskiego chmielu

Jacek Materski (główny organizator), Kinga Materska oraz Marcin Stefaniak (bloger - Piwolog.pl)

Wojtek Frączyk (Browar Widawa), Marcin 'Mason' Chmielarz (Browar Mason, puby Jedna Trzecia oraz Chmielarnia) oraz Paweł Piłat (polski Chmiel)

 Jeden z największych i najwyższych piwowarów w Polsce - Wojtek Solipiwko (Browar Solipiwko) oraz Pyskaty Troll

 Chmielogrodowa ekipa - Wojtek Piasecki i Tomek Rzepnicki (Browar Piwna) oraz Wojtek Szlosowski (Degustatornia Multitap)

Olsztyńska grind core'owa ekipa

Warszawski Festiwal Piwa pokazał dobitnie też, jak świat jest mały i jak czasami trzeba oczekiwać nieoczekiwanego. Na stoisku Minibrowaru Kowal z Koszalina, spotkałem dziewczynę, która od razu mnie rozpoznała, a którą ja jakieś półtora miesiąca temu, wziąłem na stopa jadąc z Biskupca do Olsztyna. Naprawdę cholernie miło mi się zrobiło.


Ach, widzę, że się rozpisałem i rozzdjęciowałem, więc powoli kończę już ten wpis. Ogólnie, dla mnie, impreza bardzo udana, choć jeszcze w piątek miałem bardzo wielkie wątpliwości czy jechać do Warszawy. Kolejki do wejścia na teren festiwalu, jakie mi dane było zobaczyć na zdjęciach, bardzo mnie zniechęcały, ale po namowach znajomych, w końcu się skusiłem. W sobotę i niedzielę, kolejek już nie było, w samej hali także dość luźno. Kolejki do piwa i stoisk z jedzeniem niewielkie. To, co mi najbardziej przeszkadzało, to lekka duchota w środku i brak miejsc do siedzenia na terenie festiwalu. Poza tym moim zdaniem, jak na pierwszy festiwal, wypadło bardzo dobrze. Troszkę zdziwiła mnie tylko średnia frekwencja. Patrząc na to, co dzieje się w Warszawie, myślałem, że będą tłumy większe niż w tym roku we Wrocławiu. No, ale pierwsze koty za płoty. Mam nadzieję, że w świadomości warszawiaków, ale także ludzi z innych stron Polski, Warszawski Festiwal Piwa zagości na stałe i z roku na rok, będzie on coraz bardziej popularny. Piwa starczało dla wszystkich, choć zdarzały się marki, które dość szybko sie kończyły i których nie dane mi było skosztować, na przykład John Sour.

Czy wrócę tu w przyszłym roku? Na pewno i mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej niż było. Dziękuję wszystkim za super atmosferę, za piwo, za rozmowy i za to, że miałem ponownie okazję spotkać się z Wami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz