piątek, 17 maja 2013

Kącik Piwnego Melomana - THE CURE - Staring at the Sea - The Singles

Kolejne piątki tak szybko nachodzą po sobie, że aż tracę głowę i poczucie czasu. Całkiem niedawno opisywałem Kata, a już trzeba kilka słów napisać o kolejnym albumie. Dziś, po raz pierwszy u mnie, album retrospektywny, a dokładnie kompilacja singli grupy The Cure, pod tytułem 'Staring at the Sea'. W wielu krajach, kompilacja ta wyszła pod troszkę innym tytułem, a mianowicie 'Standing on the Beach'.
 
Albumy 'Staring ath the Sea' został nagrany w 1986 roku i wydany nakładem różnych wytwórni płytowych na różnych kontynentach. Ja w swoich zbiorach mam wydanie z 2000 roku, wydane nakładem Fiction Records o numerze 829239/2. W skład kompilacji wchodzą single grupy, nagrane na przełomie lat 1978-86.
 

Skład The Cure, hmmm, tym razem nie będę się rozpisywał o składzie, gdyż na przestrzeni tych kilku lat, z których pochodzą utwory, skład wielokrotnie się zmieniał. Napiszę tylko, że od samego początku, liderem grupy był Robert Smith.
  

Dlaczego akurat wybrałem kompilację grupy The Cure? Otóż moim zdaniem na tej kompilacji są naprawdę genialne dokonania grupy. Sam mam chyba z osiem albumów The Cure, ale zazwyczaj jest tak, że lubię na nich tak naprawdę tylko maksymalnie połowę utworów. Na tym, nie lubię tylko jednego. Album otwiera pierwszy singiel grupy w ogóle, czyli 'Kiling an Arab'. Od słów z tego utworu, tytuł wzięła właśnie kompilacja. Później mamy '10:15 Saturday Night'. Utwór fantastycznie wpisuje się w nocny klimat i genialnie się go słucha jadą samochodem, nocą własnie. Trzeci na kompilacji, to jeden z hymnów The Cure, czyli 'Boys Don't Cry'. Chyba nie ma takiego fana muzyki rock'owej, który by tego numeru nie znał, powiem więcej, chyba wszyscy ci fani najprawdopodobniej bardzo lubią ten kawałek. Cztery kolejne numery na kompilacji, to jedne z moich najbardziej ulubionych numerów grupy, utrzymane w bardzo fajnym, surowym, pełnym muzycznej głębi, klimacie. Są to 'Jumping Someone Else's Train', 'A Forest', 'Play for Today' oraz 'Primary'. Energetyka w pierwszym z nich, monumentalny i lekko groźny klimat w drugim, który wieńczy cudowna partia basu Simon'a Gallup'a. 'Play for Today' genialny jest melodycznie i aranżacyjnie. partie gitar, basu oraz instrumentów klawiszowych, to jest to, co tygryski lubią najbardziej. W 'Primary' znowu partie basu z parriami gitar dają niewyobrażalny klimat. Fenomenalny numer. Następnie nieco industrialny 'Other Voices', a zaraz po nim, kolejna ikona The Cure, czyli "Charlotte Sometimes'. Uwielbiam słuchac tego kawałka wieczorową porą, siedząc w domu przy zgaszonym świetle ze szklaneczką whisky. Następnie kolejny hit w postaci 'The Hanging Garden'. No i niestety po nim nadchodzi 'Let's Go to Bed', utwór, którego nigdy nie lubiłem i szczerze mówiąc doprowadza mnie do szału. Ale zaraz potem, bardzo miło moje uszy zaczyna targać 'The Walk'. Utwór, w którym instrumenty klawiszowe wprowadzają nasz w klimat japoński. Strasznie uwielbiam, jak Robert w nim śpiewa. Kolejna piosenka, nieco zabawna, to 'Love Cats'. Końcówka, to znowu cztery wielkie hity: 'The Caterpillar', 'In Between Days', 'Close to Me' i 'A Night Like This'. 'Close to Me', to nie pamiętam nawet w ilu wersjach słyszałem. Utwór legenda w dyskografii The Cure. 

Są ludzie, którzy nie lubią albumów typu 'Greatest Hits'. Ja szczerze mówiąc też nie do końca, choć w swojej płytotece mam takich albumów dość sporo. Chodzi głównie o to, że nie zawsze wybór singli na takie kompilacje jest trafny. W przypadku 'Staring at the Sea' jestem w pełni kontenty.

Jeśli akurat macie ochotę na kawał genialnej rock'owej muzy i na The Cure, to zapraszam na 'chomika':

W przyszłym tygodniu wrócimy do muzy polskiej i będzie tu czekał na was naprawde genialny, moim zdaniem oczywiście, album.

2 komentarze:

  1. Charlotte Sometimes to jeden z najważniejszych utworów w moim życiu. Jednak polecam Ci wersję z pierwszej płyty koncertowej The Cure, czyli Concert The Cure Live. Ta wersja jest warta każdych pieniędzy.
    Chyba rzeczywiście whisky do tego utworu jest lepsze niż piwo. Szczególnie Teachers lub White Horse, moje dwie ulubione whisky.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta wersja, o której piszesz Darek, jest genialna, to prawda!
      A co do whisky, z tych które znam i próbowałem, to najbardziej lubię Laphroaig i Talisker :)
      Pozdrawiam! Tomek

      Usuń