Będąc w Białymstoku, z tyłu głowy trzeba mieć zawsze myśl, że to przecież miasto Żubra i Browaru Dojlidy. Tak faktycznie jest, Żubr rządzi w Białymstoku i co ciekawe, ma swój własny lokal, jednakże z drugiej strony zrozumiałe. Dokładniej jest to firmowy lokal Kompanii Piwowarskiej sygnowany nazwą Żubrowisko. Mowa o Restauracji Żubrowisko.
Restauracja Żubrowisko zlokalizowana jest w samym centrum Białegostoku, tuż obok kraftowego konkurenta, czyli Browaru Stary Rynek. Dokładny adres to Rynek Kościuszki 10, czyli od Browaru Stary Rynek. Możemy powiedzieć, dzieli je tylko jeden numerek. Żubrowisko czynne jest codziennie w godzinach: niedziela-poniedziałek 11:00-21:00, wtorek-czwartek 11:00-22:00 i piątek-sobota 11:00-00:00.
Z zewnątrz lokal nie prezentuje się mocno zachęcająco, szczególnie za dnia, ale wieczorem nabiera już barw.
Wewnątrz natomiast, to zupełnie inna historia. Od samego wejścia, odbiór lokalu jest bardzo pozytywny. Lokal jest, że tak to ujmę, bardzo 'ciepły'. Cudowne połączenia barw, czyli jasne drewno i ciemna zieleń. Bardzo naturalne wnętrze, takie leśne, takie puszczańskie, czyli naturalne środowisko Żubra. Do tego te cudowne żyrandole, zresztą sami zobaczcie.
Centralnie umieszczony bar, naprzeciw głównego wejścia, oferuje na pięciu kranach takie piwa, jak Żubr oczywiście, Książęce Złote Pszeniczne, Kozel Cerny i Pilsner Urquell. W menu jednakże mamy więcej pozycji, bo sam Żubr występuje w czterech wersjach: Żubr Rześki (klasyczny Żubr), Żubr i Kozel (rżnięty Żubr z ciemnym Kozelem), Żubr w Pszenicy (rżnięty Żubr z Książęcym Złotym Pszenicznym) oraz Żubr w Pianie (coś na kształt Pilsnera Urquella w wersji mliko). Będąc w lokalu, zaciekawieni, zamówiliśmy oba rżnięte. Na te piwa, niestety, trzeba dość długo czekać. Pani przekazała, że około pięciu minut, a czekaliśmy chyba z dziesięć. No cóż, w końcu to Król Puszczy i to my, poddani mamy czekać dostojnie i nie protestować.
Czekając na Żubra z 'Kozłem', miałem nadzieję, że będzie to coś na kształt piw rezanych, które są podawane w lokalach w Pradze, czyli piwo takie dwuwarstwowe, gdzie część jasna jest wyraźnie oddzielona od tej ciemnej. Niestety, w Białymstoku w tę magię nie umieją. Piwo było, po prostu, zmieszane.
Oba piwa, a właściwie mieszanki piwne, hmm, no sami pewnie to przeczuwacie, do wypicia, ale bez fajerwerków. Na bezrybiu i rak ryba, ale w Białymstoku przecież jest rybie i lepiej jest wpaść do sąsiadów, szczególnie, że ceny jak na koncern, dość wysokie. Oba rezane kosztowały po 15 złotych za 400 mililitrów, czyli srogo, moim zdaniem.
Restauracja Żubrowisko, jak sama nazwa wskazuje, to miejsce gdzie można się posilić. Dania podawane klientom, przyznam szczerze, wyglądały bardzo zacnie, a i porcje były dość potężne. Niestety, będąc wcześniej w Browarze Stary Rynek i tam kosztując tamtejszej kuchni, brzuszek był już pełny, więc nie było dane skosztować dań miejscowych kucharzy. Nie mogę jej więc ocenić, ale jak mniemam, jest dość wysokich lotów. Tak samo zresztą, jak i ceny tychże specjałów.
Podsumowując, Restauracja Żubrowisko, to lokal bardzo przyjemny i przyjazny i na obiad, czy kolację pewnie warto wstąpić. Na piwo? Hmm, no Białystok oferuje znacznie więcej, niż koncernowe klasyki, szczególnie, że i cenowo piwa Kompanii Piwowarskiej nie odbiegają mocno od cen kraftu. Dla turysty, jak ja, na pewno fajna atrakcja, ale dla miłośnika dobrego piwa (też jak ja), już raczej mniej, ale będąc w Białymstoku, moim zdaniem trzeba wpaść, choćby po to, by zaliczyć Żubra w mieście Żubra. Wasze zdrowie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz