piątek, 9 listopada 2018

Z wizytą w Browarze Fortuna w Miłosławiu

Kończąc swoją wizytę w Browarze EDI, przez dłuższą chwilę zastanawiałem się, o który kolejny browar zahaczyć, wracając do Olsztyna. Miałem w głowie kilka pomysłów, jakkolwiek, wsiadając do auta, przypomniałem sobie, że mój dobry kumpel Marcin Ostajewski, jakiś czas temu, trafił do zespołu Browaru Fortuna. Szybki telefon, krótka rozmowa, gaz do dechy i wyruszyłem w kierunku Miłosławia. 

Do browaru, nie było łatwo trafić, jakkolwiek po jakiejś godzinie, zawitałem przed bramę browaru. Tu muszę wam się przyznać bez bicia, że jestem pełen podziwu dla kierowców tirów, które codziennie zjeżdżają do brawu, gdyż wjazd jest naprawdę wąski. Widziałem na własne oczy takie manewrowanie i wywarło to na mnie wielkie wrażenie.

Przy bramie czekał na mnie już Marcin, który wskazał mi miejsce, gdzie mógłbym zaparkować auto. Po wyjściu z samochodu, ukazał mi się majestatyczny, bardzo przyjemny obraz browaru. A, że pogoda dopisywała tego dnia, to i wrażenia były pełniejsze. Zresztą zobaczcie sami, jak browar z zewnątrz się prezentuje.



Kontemplując, gospodarz zaprosił mnie do środka. Najpierw do swojego biura, gdzie zamieniliśmy kilka zdań, by po kilku chwilach, uzbrojeni w fartuchy, ruszyliśmy na podbój browaru. Zaczęliśmy, jak się domyślacie, od warzelni. W jej skład wchodzą kadź zacierna i kocioł warzelny oraz kadź filtracyjna Ta ostatnia, to skarbnica miedzi, że tak to ładnie określę, pamiętająca jeszcze początki browaru. Kocioł warzelny o wybiciu osiemdziesięciu hektolitrów.





Prawda, że ten ostatni kocioł prezentuje się niczym Utopias od Samuela Adamsa? 

Kolejnym przystankiem na naszym browarnym szlaku, byłą fermentownia i to, co tygrysy lubią najbardziej, czyli otwarte kadzie, a w nich fermentujące i ... pełno piany. Zobaczcie sami, jaki to piękny, przepyszny widok.




Tuż obok powyższej, wiekowe, ale imponującej fermentowni, zlokalizowana jest nowa, nowoczesna, gdzie też piana rządzi i wychodzi sobie 'na spacer', że tak to kolokwialnie przedstawię.



Idąc dalej, przechodzimy przez wiele różnych zakamarków. Browar Fortuna to prawdziwy labirynt, nie tylko w odwzorowaniu horyzontalnym, ale także i wertykalnym. Przez chwilę, miałem wrażenie, że znajduje się w labiryncie Dedala, w którym to zamknięto Minotaura. Mój przewodnik poruszał się w tej przestrzeni bardzo sprawnie, choć jak sam przyznał, musiało minąć kilka dobrych dni, by bez problemu, mógł trafiać w każdy zakątek browaru. 

No, ale koniec dygresji, ruszamy dalej. Przechodzimy do leżakowni, która to można rzec, jest jakby odwzorowaniem historii piwowarstwa. W browarze zainstalowane są dość wiekowe leżaki poziome, które cały czas są w użyciu, oraz nowe i nowsze leżaki pionowe. Przyznać muszę, że po raz pierwszy z czymś takim w browarze się spotkałem.




Kolejny etap wycieczki, to pomieszczenie, gdzie znajduje się taśma rozlewnicza. Tak szczęśliwie trafiłem, że akurat trwał rozlew Komesa Porter Bałtycki. Piękny widok.




Ostatnim etapem zwiedzania, było miejsce, które pewnie dla wielu byłoby swoistą piwną mekką, miejsce magiczne, czyli skład drewnianych beczek. 




Ta przestrzeń, to królestwo Marcina, które jest jego browarnym oczkiem w głowie. To tutaj leżakują eksperymentalne piwa. Beczek, na obecną chwilę jest kilkanaście, ale to dopiero początek, gdyż plany wobec tego miejsca, wobec tematu leżakowania w beczkach są naprawdę bardzo daleko idące. Dość powiedzieć, że już w najbliższym czasie sporo beczek przybędzie. Większość beczek, na obecną chwilę pochodzi z Francji, jakkolwiek w niedalekiej przyszłości, planowana jest także dywersyfikacja.

Jak widzicie, Browar Fortuna to połączenie historii i nowoczesności, gdzie tradycje piwowarskie mieszają się z piwowarstwem nowofalowym i najnowszymi trendami w tym temacie. Dla mnie pobyt w tym miejscu bardzo przypadł do gustu i tylko żal, że trzeba było szybko wracać do Olsztyna, bo pewnie bym został dłużej, pogwarzył i pocieszył się widokami, które zewsząd mnie otaczały. Ale, komu w drogę temu czas. Kończąc ten wpis, chciałbym serdecznie podziękować mojemu przewodnikowi Marcinowi oraz prezesowi Krzysztofowi Pankowi, za miłe przyjęcie i ukazanie mi najbardziej ukrytych zakamarków browaru, za miłą niespodziankę i w ogóle za przyjemnie spędzony czas. Wierzę, że w przyszłości, będzie mi dane odwiedzić Miłosław i Fortunę jeszcze raz. Wasze zdrowie!.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz