Ostatni weekend, spędziłem wraz z Browarem Ukiel we Wrocławiu. Oprócz udziału w kranoprzejęciu Browaru Ukiel w Pinta Wrocław, miałem także okazję odwiedzić tamtejsze browary. Wrocław to takie specyficzne, jeśli chodzi o Polskę miasto, że w samym jego centrum, na rynku staromiejskim, mamy zlokalizowane trzy browary. Takiego czegoś nie spotkamy w żadnym innym polskim mieście. Te wszystkie trzy są tak blisko siebie, że by je wszystkie zobaczyć z zewnątrz, wystarczy - naprawdę - dwie minuty marszu. Szacunek nieprawdaż?
Pierwszym, do którego zaszedłem, był to lokal o nazwie Piwnica Świdnicka Restauracja i Browar. Zlokalizowany w centrum rynku, przy Rynek Ratusz 1A.
Czynny jest codziennie w godzinach 10:00-02:00. To jest również bardzo odróżniające ten lokal od pozostałych, jako że większość lokali gastronomicznych otwiera się dopiero od 12:00.
Lokal, w którym mieści się browar wraz z restauracją, to najstarszy lokal gastronomiczny w Europie. Działa nieprzerwanie od 1273 roku. Oczywiście, w tym okresie, jego właściciele się zmieniali. Sam browar otworzył swoje podwoja na gości w roku 2022. Piwnica Świdnica wewnątrz prezentuje się zacnie. Białe ściany i sufity łednie korespondują z cegłami. W to wszystko przyjemnie komponuje się bar oraz warzelnia, magazyn słodu i leżakownia. Wszystko, jak napisałem wyżej, jest ładnie urządzone, ale jednocześnie, ma się wrażenie że jest jakoś luźno, jakoś pustawo. Do tego, moim zdaniem, umeblowanie zbyt nowoczesne, jak na otaczające wnętrza. Mimo wszystko, w środku jest bardzo przyjemnie.
To, co mi się podoba, to fakt, że browar, czyli warzelnia, leżakownia, magazyn słodu, wszystko to jest na widoku gościa odwiedzającego lokal. Dostawcą sprzętu warzelnego, jest znana niemiecka firma Kaspar-Schulz.
Po obejrzeniu browaru, czas było zobaczyć, co ten sprzęt, prz pomocy piwowara, potrafi. Nadszedła wiekopomna chwila, by odwiedzić bar. Na barze mamy kilka piw o wdzięcznych, zwierzęcych nazwach oraz endemiczne piwo świdnickie. Tak więc, na kranach mamy takie wiktuały, jak: Kur (pils), Baran (pszeniczne), Kruk (dunkel), Szczupak (English IPA), Kozioł (koźlak), Ogar (jasny lager), Anioł (korzenno-miodowe), Gargulec (porter bałtycki) oraz 750 (piwo świdnickie).
Można zamawiać deskę piw, która składa się z sześciu smakołyków o pojemności 125 mililitrów. Taką właśnie na początku zamówiłem. W małych kufelkach miałem pilsa, pszenicę, angielską ipę, korzenno-miodowe, dunkla oraz świdnickie. Potem także domówiłem porterka. Muszę powiedzieć, że z całego zestawu tych siedmiu piw, zachwiciły mnie te spod znaku ciemnej strony mocy, czyli dunkel, porter i świdnickie. No dunkel, dla mnie to jeden z najlepszych, jakie w życiu piłem. Porter też petarda. Świdnickie dobre i ciekawe. Trochę zawiodły mnie te jaśniejsze piwa, a w szczególności pils i angielska ipka. Nie dlatego, że były słabe, wadliwe, czy coś w ten deseń. Po prostu, były jakieś takie ugrzecznione, jakby zostały zrobione na pół gwizdka, trochę dla takiego bardziej masowego odbiorcy.
Mimo wszystko, jak najbardziej, jestem zadowolony z degustacji. Oprócz baru, piwa można także nalewać sobie przy pomocy wolnostojącej ściany piwa. Coraz częsciej występujący gadżet w polskich browarach i bardzo dobrze.
Piwnica Świdnicka oferuje bardzo miłą, uśmiechniętą obsługę, naprawdę przyjazną. Dzięki tym ludziom, którzy mimo iż niewidzoczni, to zawsze obecni, miło się spędza czas. W Piwnicy Świdnickiej można też przekąsić co nieco, jakkolwiek w trakcie wizyty, a właściwie wizyt, byłem na tyle syty, że się nie skusiłem.
No cóż, będąc we Wrocławiu, odwiedzając rynek staromiejski, robiąc fotki zabytkom, po prostu trzeba zajść i samemu się przekonać, jak się tu warzy i gotuje. Na zdrowie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz