sobota, 1 grudnia 2018

Z wizytą w Browarze Księży Młyn w Łodzi

Na początku tygodnia, przy okazji koncertu, na którym wystąpiły wielkie gwiazdy metalu, takie jak Lamb Fo God, Obituary, Anthrax i rzecz jasna Slayer, odwiedziłem Łódź. Jako, że do miasta znanego z tradycji włókienniczych, wybrałem się z samego rana, to po przybyciu doń, miałem sporo czasu, by móc realizować swoje piwne hobby, czyli zwiedzanie browarów. Jako pierwszym na mej liście, był Browar Księży Młyn. 


Browar zlokalizowany przy ulicy Tymienieckiego 22/24 i otworzył swoje podwoja dla klientów w roku 2014. Swoją nazwę zawdzięcza kompleksowi fabryk włókienniczych i obiektów towarzyszących, które w Łodzi powstały w pierwszej połowie dziewiętnastego wieku. Browar, a właściwie browar i restauracja, czynne są od niedzieli do poniedziałku w godzinach 10:00-20:00, od wtorku do czwartku od 10:00 do 22:00, a w piątek i sobotę od 10:00 do 23:00. Bardzo mi się podobają te godziny otwarcia, gdyż pozwalają i na skosztowanie śniadania, obiadu, jak i kolacji.


Zaraz po wejściu do browaru, wita nas bardzo miłe, dobrze wystrojone wnętrze, które zachęca do szybkiego zajęcia stolika. 


Po lewej stronie od wejścia mamy bar, w którym w centralnej jego części zainstalowana jest kolumna z kranami, a po prawej stronie możemy dostrzec, schowaną za szybami warzelnię.




Moim przewodnikiem po browarze, był jego główny piwowar, czyli Damian Binkiewicz, który wraz z drugim piwowarem Dawidem, oprowadzili mnie po browarze i przekazali kilka ciekawych informacji na jego temat. Serce browaru, to dwuzbiornikowa warzelnia o wybiciu pięciu hektolitrów, od Andrzeja Gałasiewicza, czyli firmy Minibrowary.pl. W zupełnie innej części budynku, do której by się dostać, najpierw trzeba wyjść z budynku głównego., znajduje się fermentownia i leżakownia zarazem. Wyposażona ona jest w osiem tanków fermentacyjno-leżakowych o pojemności dziesięciu hektolitrów każdy. Łatwo więc wyliczyć, że by zapełnić jeden zbiornik, potrzeba wykonać dwa warzenia.



Przejdźmy teraz do oferty browaru. Podczas dnia moich odwiedzin, na kranach dostępne były cztery różne piwa: pils, pszeniczne, AIPA oraz porter bałtycki. Na początek zamówiłem zestaw degustacyjny, który składał się z czterech próbek o pojemności 125 mililitrów każda. 



Przyznać muszę szczerze, że właściwie oprócz porteru, trzy pozostałe wywarły na mnie bardzo dobre wrażenie, a AIPA okazała się piwem wręcz wyśmienitym. Bardzo mocno esencjonalne, owocowe, ze wspaniale zbalansowaną goryczką. Postanowiłem zatem skosztować jej w większym rozmiarze, zaraz po opróżnieniu czterech sampli. W browarze warzone są też piwa sezonowe i okazjonalne. Występują one w różnych stylach, zarówno dolnej fermentacji, jak i górnej. W Księżym Młynie zostało uwarzonych wiele piw łódzkiego browaru kontraktowego Piwoteka, między innymi słynne śledziowe, czyli Ucho Od Śledzia. 

Oprócz dobrego piwa, Księży Młyn może pochwalić się także wyborną kuchnią. W trakcie wizyty, miałem okazję skosztowania bardzo dobrego hamburgera, a moja połówka wyśmienitą zupę kokosową z owocami morza. Ta ostatnia pozycja była podana w tak niesamowity, nieznany wcześniej, dla mnie sposób, że lekko oniemiałem podczas jej serwowania. Otóż, na stół wjechały dwa naczynia, miska i coś na kształt sosjerki. W pierwszym były małże, krewetki i inne dobroci, a w drugim część ciekła, którą kelner nalał do miski, zalewając przy tym wspomniane frutti di mare. Pięknie moi drodzy. Nie dość, że świetnie podane, to i bardzo smakowite.

Jak widzimy, w Księżym Młynie, możemy napić się bardzo dobrego piwa, jak i fenomenalnie zjeść. Obsługa także bardzo miła, pomocna i co najważniejsze, witająca przybyłych serdecznym, naturalnym uśmiechem. Ale w tym wszystkim, znalazła się jedna łyżka dziegciu, która może nie spowodowała, że wyszedłem z tego miejsca niezadowolony, ale dość mocno odbiła się na moich uszach, które po wyjściu lekko bolały. Chodzi tutaj o muzykę serwowaną w lokalu. Przez cały mój pobyt, z głośników leciały dźwięki 'umpa umpa', które w moim i nie tylko moim odczuciu, zupełnie nie pasowały do tego miejsca. Szlachetne piwo, szlachetna strawa, szlachetne wnętrze, a muzyka kiczowata. Niemniej jednak, wszystkim fanom dobrego piwa i genialnej kuchni, polecam serdecznie wizytę w Księżym Młynie.

Na koniec, chciałbym także podziękować Damianowi, Dawidowi i całej obsłudze Księżego Młyna za super przyjęcie, miłe rozmowy, garść dobrego humoru i po prostu za mile spędzony czas. Wasze zdrowie! 

2 komentarze:

  1. Szkoda, że Slayer nie leciał z głośników :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno czasami leci, gdyż chłopaki piwowarzy słuchają metalu, jakkolwiek ich muzyka zmieniana jest, wraz z otwarciem lokalu ;)

      Usuń