piątek, 2 listopada 2018

Z wizytą w Browarze Bojanowo w Bojanowie

Ostatnie dwa dni października spędziłem na wyprawie do Wielkopolski i na Ziemię Lubuską. W jej trakcie udało mi się odwiedzić pięć browarów, z czego, w czterech spędziłem bardzo mile czas, a o piątym nawet nie będę wspominał. Przyczynkiem do mojej wizyty z dala od warmińskiej ziemi, było zaproszenie od Macieja Jakubiaka, zarządcy i prezesa Browaru Bojanowo, jeszcze niedawno należącego do grupy Browary Regionalne Jakubiak. Jako, że miałem akurat kilka dni wolnych od pracy, a pogoda dopisywała, zdzwoniliśmy się, wsiadłem w auto i po kilku godzinach męczącej jazdy znalazłem się na rubieżach Wielkopolski.

Do Bojanowa prowadzą dość podrzędne drogi i przyznam się wam szczerze, że miałem niewielkie trudności z dotarciem na miejsce. Jakkolwiek do samego browaru łatwo było trafić, gdyż budynek browaru góruje nad miejscowością i jest jego bardziej charakterystyczną częścią, niźli chociażby rynek. 



Ceglane mury browaru, wzniesionego pod koniec dziewiętnastego wieku, już na pierwszy rzut oka ukazują nam, że ta budowla kryje w sobie sporo tajemnic oraz piwowarskich artefaktów. Patrząc na sylwetkę budynków, przychodzi na myśl taka ciekawa ... myśl, że "lubimy takie browary". Jednakże zewnętrze, to tylko początek przygody, gdyż w środku czeka na nas jeszcze więcej niesamowitych browarnych ciekawostek.

Zacznijmy od serca browaru, czyli warzeni, składającej się z trzech miedzianych kotłów. No spójrzcie sami, jak majestatycznie i pięknie ona się prezentuje. Zgoła inaczej od tych, które możemy napotkać w nowoczesnych browarach. Jeszcze dodatkowo, ta wspaniała glazura na ścianach pomieszczenia.  



W takiej warzelni można by spędzać czas godzinami i kontemplować takie magiczne widoki. Następnym przystankiem podczas browarnej ekskursji, byłą fermentownia, czyli dawne otwarte kadzie. W momencie, gdy odwiedzałem browar Bojanowie, akurat nic w nich nie fermentowało, dlatego tez nie będę miał okazji podzielić się z wami pełnymi kadziami, jakkolwiek mniemam, że widok ich samych, także przypadnie wam do gustu. 



Przed wizytą na leżakowni, wraz z Maciejem zaszliśmy jeszcze do starej, można rzec, bardzo mocno cofającej w czasie części browaru. Mianowicie na jedną z wyższych kondygnacji głównego budynku, czyli do magazynu słodu i pomieszczenia śrutownika, który, jak zobaczycie na fotografii, wygląda niesamowicie. Co ciekawe, cały czas działa i jego praca wykorzystywana jest na co dzień.


Śrutownik, to nie jedyna niespodzianka, którą możemy napotkać na trasie wycieczki po browarze. Możemy także natknąć się na stara maszynownię, która już nie wspomaga urządzeń browaru, a jedynie jest muzealnym eksponatem. Takim też jest maszyna filtrująca ... kartonowa, która w przeciwieństwie, do maszynowni, nadal służy browarowi.



W zakamarkach tego magicznego miejsca dostrzeżemy także takie perełki jak plakaty prezentujące dawne logo i nazwę tego miejsca.


No, ale takich perełek i miejsc w Bojanowie jest znacznie więcej i potrzeba by było książki, by o tym wszystkim wspomnieć i to opisać. 

Przejdźmy jednak do leżakowni. Takie w browarze są trzy, w których znajduje się kilkadziesiąt dużych zbiorników leżakowych. Leżaki poustawiane są poziomo i piętrowo zarazem. Ogólna ich liczba i pojemność powoduje, że roczne możliwości browaru sięgają 120 tysięcy hektolitrów rocznie, jakkolwiek na obecną chwilę, produkcja piwa wynosi około 16 tysięcy hektolitrów na rok. Oczywiście w czasie, z biegiem lat, plany są takie, by produkcja wzrastała, ale czy w najbliższej przyszłości osiągnie ona maksymalny poziom, obecnie trudno wyrokować. 




Widok leżaków na ostatniej fotografii, być może nie do końca budzi zaufanie, jakkolwiek są one w przeddzień generalnego zewnętrznego remontu i wkrótce, podczas odwiedzin browaru, przywitają nas w nowej kremowej formie. 

Kontynuując wycieczkę, przeszliśmy do pomieszczenia, gdzie znajdowała się myjka butelek, rozlewnia, pasteryzator i etykieciarka. To najnowsza część browaru, można rzec, że taka dobudówka do głównego budynku. Wydajność lini rozlewniczej, to 16 tysięcy butelek na godzinę. 





Opuszczając, to całkiem nowe miejsce, zrobiliśmy jeszcze krótki spacer po otulinie browaru, gdzie znajduje się między innymi staw oraz siedziba, willa danych właścicieli. Co do tego terenu też są bardzo ciekawe plany, jakkolwiek, w trakcie ich realizacji, władze browaru same was o nich poinformują. Tuż przy głównym budynku browaru, znajduje się także słodownia, która obecnie jest wyłączona z użytkowania, a plany wobec niej, są na obecną chwilę nieokreślone. 

W dawnych, wyremontowanych stajniach browaru, leżących tuż naprzeciwko głównego budynku, znajduje się obecnie magazyn oraz pomieszczenia biurowe i wielka sala ze sceną, której przyszłe przeznaczenie także, do końca nie jest jeszcze zaplanowane.


Na koniec wycieczki po browarze, zaplanowano dla mnie, degustację piw prosto z tanków. Tę poprowadził dyrektor browaru, pan Ireneusz Wojtaszczyk, można spokojnie stwierdzić, że weteran polskiej piwnej sceny. Oprócz standardów bojanowskich, miałem okazję spróbowania trzech nowych piw browaru, a także jednego, dawno niewidzianego powrotu i muszę przyznać, że byłem bardzo miło zaskoczony. O wszystkich tych piwach, browar, poinformuje wkrótce osobiście. Będąc szczerym, ja sam czekam niecierpliwie na wszystkie te piwa, a szczególnie mocno na jedno. Na załączonych obrazkach, będziecie mogli zobaczyć próbki dwóch z nich. 






Jak widać, wycieczka po browarze, jego zakamarkach i tajemnicach, należała do bardzo udanych. Przypomniała mi jedną z części "Tytusa, Romka i A'Tomka", w której mieli okazję zwiedzać stare młyny (tam też pojawiło się piwo), kaflarnie i inne takie tam. Księga XI bodajże, ze słynnym duszkiem i prasolotem. Taki klimat panuje właśnie w browarze w Bojanowie. Ja sam przeżyłem wspaniałe, pełne metafizyki piwne misterium podczas tychże odwiedzin. Aż żal, że nie można przenieść się w czasie o kilkadziesiąt lat i zobaczyć, jak to tam kiedyś funkcjonowało. 

Podczas moich rozmów z Maciejem Jakubiakiem, usłyszałem, że browar jest bardzo otwarty na ludzi i na zwiedzanie, więc, jeśli ktoś z was miałby chęć wybrać się w tamte rejony, to proszę nie czaić się, tylko pakować manatki i wyruszać w kierunku Bojanowa.

Ja zw swojej strony, chciałbym jeszcze raz bardzo podziękować Maciejowi, za zaproszenie, genialną wyprawę po historii tego miejsca, dobre piwo, całą masę ciekawych rozmów oraz zaproszenie do złożenia ponownej wizyty w przyszłym roku. 


Już teraz, przed opisaniem kolejnych odwiedzonych browarów, mogę spokojnie stwierdzić, że było warto. Do następnego!

2 komentarze:

  1. Bojanowo nie należy już do BRJ?! Wyjaśnij to proszę Tomek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest już oddzielną spółką działającą pod nazwą Browar Bojanowo Sp. z o.o. Został wydzielony z BRJ jakiś czas temu. Także wszystkie decyzje, które zapadają w browarze, są teraz decyzjami indywidualnymi zarządu browaru.

      Usuń