W
zeszły weekend wybrałem się na krótki odpoczynek nad nasze piękne
polskie morze i w międzyczasie plażowania, grania we frisbee i jedzenia
smakołyków, postanowiłem wybrać się do Gdyni na Gdynia Design Days. Sama
wzornicza impreza może i tak bardzo mnie nie pociągała, ale już
świadomość faktu, że swoje stanowisko będzie miał tam AleBrowar,
zmobilizował mnie do przejechania się do północnych rubieży Trójmiasta.
Mimo,
iż sam od kilku miesięcy pracuję dla pewnej firmy warzącej piwa, to
uważam, że piwo powinno łączyć, a nie dzielić, a że ekipa
'alebrowarowców' to moi serdeczni kumple, więc nie mogło mnie zabraknąć w
Gdyni, w mieście, w którym mieszkałem przez tyle lat i w którym nadal
mam swoje mieszkanie, czyli jest tam cały czas cząstka mnie.
Z
Gdyni pochodzi także Michał Saks, czyli piwowar AleBrowaru, dla którego
Gdynia jest nie tylko miejscem zamieszkania, ale czymś więcej, czymś co
cały czas ma w sercu. Także udział w Gdynia Design Days dla AleBrowaru
to nie tylko kolejna okazja do wystawienia się, pokazania swojej oferty i
nawiązania nowych znajomości i przeżycia super chwil przy piwie, ale
także kolejna okazja pokazania, że gdynianie potrafią stworzyć coś
ciekawego, niebanalnego, że potrafią zaoferować swoje niebanalne piwa.
Poza tym, cała trójka chłopaków z AleBrowaru
swój 'alebrowarowy projekt' mocno łączy z wzornictwem. Nie chodzi tylko
o oprawę marketingową swojego przedsięwzięcia (etykiety, szkiełka i
inne gadżety), ale także o samo tworzenie piwa, które według jego
twórców ma bardzo wiele z wzornictwem.
Na
spotkanie z ekipą AleBrowaru jechał z mocniejszym biciem serca, gdyż
chciałem skosztować dwóch najnowszych premier AleBrowaru, czyli
autorskiego Be Like Mitch oraz koperacyjnego Herr Axolotl, uwarzonego
wspólnie z BrauKunstKeller. Niestety, z niewiadomych mi przyczyn,
premiery te zostały przeniesione na następny tydzień, kiedy to nie mam
możliwości wybrania się do Gdyni. Cóż, nie można mieć wszystkiego.
Mimo
to spotkanie w Gdyni było bardzo sympatyczne. Spotkanie z
'alebrowarowcami' jak zawsze zacne, przyjemne i cementujące przyjaźń. Do
tego okazja do pogwarzenia i wypicia piwa z ekipą Piwnej Zwrotnicy oraz
ze znajomymi, których znało się tylko z pewnego portalu
społecznościowego.
Można zatem rzec, że AleBrowar łączy ludzi, hehe.
Samo piwo, mimo braku dwóch premierowych, jak zawsze było zacne. Ja skupiłem się na Hop Sasie, która moim zdaniem cały czas jest w formie, a Iunga sprawdza się w nim znakomicie. Jednakże prawdziwą moc pokazało tak naprawdę Hard Bride.
Kończąc wpis, napiszę jeszcze kilka słów. To nic, że nie trafiłem na premiery (tych napiję się w przyszłym tygodniu), bo czas mimo, że krótki, to i tak superancko spędzony. I wrócę do tego, że piwo naprawdę łączy, niezależnie od tego, które firmy się prezentuje, jakie piwo się warzy i gdzie się mieszka. Dzięki jeszcze raz za spotkanie i do zobaczyska wkrótce!
Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło. Dziękuję i pozdrawiam :)
UsuńŚwietna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Bardzo mi miło! Pozdrawiam serdecznie również :)
Usuń