czwartek, 5 czerwca 2025

Z wizytą w w Folwarku i Browarze Wąsowo w Wąsowie

W ostatnią sobotę maja, tuż przed drugą turą wyborów prezydenckich, wybrałem się na Wielkopolskę, gdzie miałem przyjemność odwiedzić jeden z najnowszych polskich browarów. Dzięki inwitacji ekipy Folwarku i Browaru Wąsowo, w osobach Piotrka, Maćka, Bogusia, Marka, Adama i Maksa, wraz z kilkoma innymi blogerami i vlogerami, po wielu miesiącach przerwy, udało się odwiedzić kolejny polski browar. 
 
 
Wszystko zaczęło się od wyprawy pociągiem do Poznania, skąd z Dworca Głównego, odebrał mnie Janek z vloga Piwna Kompania, z którym pojechaliśmy do najbardziej znanego poznańskiego piwnego sklepu - Piwa Świata. Tam spotkaliśmy się z resztą ekipy i po odwiedziach w miejscowym muzeum piwa, wyruszyliśmy ku przygodzie do Wąsowa. 
 
To, co od początku zaskoczyło, po przybyciu na miejsce, to urokliwość miejsca do którego nas zaproszono. Folwark Wąsowo to kompleks bardzo wielu budynków, w skład których wchodziła dawna stajnia, przerobiona na hotel, dawna gorzelnia, przerobiona na browar, wraz z halą balową, budynek restauracji, garaże i inne, których jest naprawdę sporo. Większość budynków super odrestaurowana. Wokół masa zieleni. To wszystko sprawia, że w miejscu można zakochać się od pierwszego wejrzenia. 
  
Na początku, po całym kompleksie oprowadził nas pan Jan, ojciec właściciela folwarku i współwłaściciela browaru. Była to fantastyczna lekcja historii Wąsowa i samego folwarku oraz okazja do poznania fenomenalnego człowieka. 
 
Po tym, nastąpiło oficjalne zwiedzanie browaru, po którym oprowadzał nas jeden z piwowarów browaru, znany wszem i wobec Marek Kamiński, właściciel i piwowar Browaru Kingpin. To on pokazał nam wszystki zakamarki dawnej gorzelni, w której teraz zainstalował się browar. 
 
 
 

Zaczęliśmy od końca, czyli od magazynu, skąd przenieśliśmy się do warzelni.
 
 
Warzelnia to dwunaczyniowe machinarium z nierdzewki, które to do browaru dostarczyła firma Brauhaus Joh. Albrecht. Pojemność nominalna zbiorników, to jak pamiętam 12 hektolitrów. Obok warzelni, mamy zainstalowaną także wirówkę, czyli szerzej znany w branży whirlpool. 
 


 
Następnie udaliśmy się do pomieszczenia ze zbiornikami fermentacyjno-leżakowymi, gdzie mieliśmy okazję skosztować także piwa prosto z tanku. Zbiorników o pojemności 20 hektolitrów jest w sumie sześć.
 




 
W następnym krokach poszliśmy na przyszły rozlew do butelek oraz miejsca, gdzie już wkrótce zostanie zainstalowany pasteryzator, dzięki któremu piwa Browaru Wąsowo będą mogły wyruszyć w świat. Pokazano nam też miejsca, które w przyszłości mają zostać przerobione na kolejną leżakownię, na wielokran oraz jeszcze na inne funkcje usługowo-produkcyjne. 
 
Szczerze? Browar nowoczesny, z dużym potencjałem na rozwój. Po wizycie, obowiązkowa fotka grupowa, czyli goście wraz z gospodarzami.
 
 
Po odwiedzianch browaru i ciekawych historiach opowiedzianych przez Marka i nie tylko, przyszedł czas na relaks i dobrą zabawę, w połączeniu z doskonałym jadłem i wspaniałym piwem. Tu trzeba zaznaczyć, że na początek swojej działalności, browar przygotował następujące piwa: grodziskie (Grodzisznik), pils (Kowal), Berliner Weisse (Chochlik), pszeniczne (Karczmarka), APA (Rymarka) i West Coast IPA (Utopiec). Powiem tak, wszystkie prezentują bardzo wysoki poziom, choć me serce skradły dwa, czyli grodziskie i APA. Jest to o tyle ciekawe, że ja wielkim fanem 'grodziszów' nie jestem. Lubię wędzonki, ale w trochę innym, mocniejszym, bardziej wyrazistym wydaniu. Wąsowiacy, jednakże, przygotowali to piwo tak wyśmienite, że w ciągu pobytu wypiłem go w liczbie, co najmniej, kilkunastu teku. Fenomenalna rzecz. Będąc w Wąsowie, koniecznie musicie spróbować. APA natomiast, to takie dawne podejście do tego stylu, które bardzo lubię i szanuję. 
 

 
Piwa te można zakupić na wynos, w miejscowej restauracji (Źrebięciarnia), która połączona jest, tak jakby, ze swego rodzaju wielokranem, jednakże tylko w litrowych petach, co mi akurat nie przeszkadza. Ja lubię świeże piwa w petach. Co do oferty gastronomicznej, to naprawdę pysznie tu karmią. W jadłospisie dania lokalne oraz kuchnia polska i nie tylko. Superancki tatar też jest.
 
Gdyby tego było mało, to późnym wieczorem, mieliśmy projekcję finału piłkarskiej Ligi Mistrzów, turniej tenisa stołowego, tańce i karaoke. Muszę przyznać, że tych atrakcji się nie spodziewałem, a we wszystkich brałem udział. Przy ping-pongu straciłem całkiem sporo kalorii, za co dziękuję. 
 
Jak widzicie, Folwark i Browar Wąsowo, to bardzo ciekawe, intrygujące i smakowite, warte odwiedzenia miejsce. Ja jestem oczarowany i serdecznie polecam każdemu zrobić trochę kilometrów, wybrać się do 'WLKP', by skosztować dobrego piwa oraz wszystkich miejscowych atrakcji. 
 
Na koniec, chciałbym wszystkim zaangażowanym w mój przyjazd oraz wszystkim dobrym starym znajomym, podziękować serdecznie za spotkanie, za pogaduchy oraz za bardzo fajny czas. Mam nadzieję, że to nie ostatnie takie spotkanie. Wasze zdrowie Panie i Panowie!

poniedziałek, 2 czerwca 2025

V Warmińskie Bitwy Piwne w Browarze Warmia - półfinał II - Black IPA

Jak co miesiąc, ostatnia środa miesiąca to czas kolejnej bitwy w ramach V Warmińskich Bitew Piwnych. Tak i było w maju, kiedy to w Browarze Warmia, spotkali się piwowarki i piwowarzy, w liczbie sześciorga. Tak, tak, były dwie drużyny dwuosobowe. Współzawodniczyli ze sobą: Dominika Remiszewska i EMilia Zabłocka, Maciek Skwiot, Waldek Kwiecień oraz team przyjezdnych znajomych z Gdyni, w odobach Janka Łepka i Marcina Sikory.
 
Marcin, Janek, Waldek, Maciek, Dominika i Emilia
 
Orężem drugiego półfinału były cztery różne piwa w stylu Black IPA, które to ja wolę bardziej nazywać Cascadian Dark Ale. 
 
 
Jak to bywa podczas takich spotkań, degustacja trunków zaczęła się parę chwil po 18:00. Wtedy to, specjalnie przybyli na to spotkanie goście, zaczęli ustawiać się w kolejce po cztery próbki piw, by móc ich skosztować i ocenić. Jako, że tego dnia w browarze było dość dużo innych osób, to trochę z nich namówiłem na darmową degustację, dzięki czemu oceniających było trochę więcej. 
 






 
Od pierwszych niuchów, od pierwszych łyków, w mojej ocenie pojawiło się dwóch faworytów tej bitwy. Niemniej jednek, to co na mnie wywarło wielkie wrażenie, to wśród głosujących gości nie było tak oczywiste. No, muszę przyznać, że była to dość zacięta bitwa, szczególnie jeśli chodzi o walkę o drugie miejsce, czyli ostatnie gwarantujące udział w wielkim finale. 
 
Przejdźmy jednak do szczegółów. Czwarte miejsce, z wynikiem 10 głosów, zajęło piwo numer 4, którego autorem był Waldek Kwiecień. 
 
 
Jak napisałem powyżej, prawdziwa walka toczyła się o miejsce drugie. Dość powiedzieć, że o udziale w finale zadecydował jeden głos! Trzecie miejsce zajęło piwo numer 2 z liczbą oddanych głosów 31, a autorem tegoż piwa były dziewczęta Dominika i Emilia. 
 
 
No to, jak się domyślacie, drugie miejsce zajęło to, które zdobyło 32 głosy i to jest fakt. Piwem tym było piwo oznaczone numerem 3, którego autorem była gdyńska ekipa Janka i Marcina. Moim nieskromnym zdaniem, było to najlepsze piwo tejże bitwy. 
 

 
Zwycięzcą drugich eliminacji okazał się Maciek, jak się domyślacie i jego piwo numer 1, na które zagłosowały 44 osoby. Wielkie gratulacje. W moim osobistym rankingu, było to piwo numer dwa.
 
 
Teraz pozostaje nam czekać na bitwę finałową, podczas której nasi domowi mistrzowie piwowarstwa, będą walczyli orężem w postaci piw spod stylu Hazy IPA. No to czekamy, data spotkania ma zostać ogłoszona wkrótce. Do zobaczyska za jakiś czas zatem i na zdrowie!