Kilkanaście dni temu, na piwnej mapie Gdańska, pojawił się nowy browar, a dokładniej rzecz ujmując Nowy Browar Gdański.
Jest to siostrzany browar Nowego Browaru Szczecin, tym razem zlokalizowany nie na Pomorzu Zachodnim, ale na tym Wschodnim. Browar mieści się na terenie dawnych Browarów Gdańskich i mieści się w dawnych, odrestaurowanych, zabudowaniach browaru. Dokładny adres to dzielnica Wrzeszcz, a dokładniej Jana Kilińskiego 7E.
Głównym piwowarem Nowego Browaru Gdańskiego jest Tomek Biegański, którego wszyscy trójmiejscy i nie tylko, fani dobrego piwa, doskonale znają. To jego właśnie zaproszenie, było głównym pretekstem do złożenia wizyty w tymże nowym gdańskim piwnym miejscu.
Browar, od samego początku robi wrażenie, głównie rozmiarem. Tak jest naprawdę duży, szczególnie gdy mamy na myśli browar restauracyjny. Główna hala, zlokalizowana na parterze, jest pokaźnych rozmiarów. To tutaj mieszczą się: warzelnia, główny bar, większość stolików oraz kuchnia. Obok głównej sali, jest tez mniejsza, jakby oddzielona od głównej, w której w spokoju, można spędzić czas, z dala od gwaru sali głównej. Powyżej mamy antresolę, gdzie mamy kolejny bar i miejsca siedzące. Na parterze oraz antresoli, dodatkowo, zamontowanych jest kilkanaście telewizorów, na których można śledzić różne sportowe relacje, takie jak mecze piłki nożnej, siatkówki, żużla i inne.
Sercem browaru jest dwunaczyniowa warzelnia o wybiciu 20 hektolitrów. Dostawcą sprzętu, jest znana niemiecka firma Schulz.
Poniżej parteru, w podziemiach, mamy resztę browaru, czyli magazyn surowców, śrutownik oraz zbiorniki fermentacyjno-leżakowe oraz wyszynkowe. Tych pierwszych jest 6, każdy o pojemności 40 hektolitrów. Z kolei zbiorników wyszynkowych jest 13, cztery o pojemności 40 hektolitrów oraz dziewięć dużych o pojemności 80 hektolitrów.
Wizyta na leżakowni, to oczywiście okazja skosztowania czegoś, czego jeszcze w menu browaru (na kranach) nie ma i tak też było tym razem. Piwem, które jeszcze nie zagościła na barze, a jest już prawie gotowe, to IPA, które to okazało się świetnym wywarem.
Poza tym, w piwnym menu browaru, mamy także jasnego lagera, pilsa, pszeniczne, ciemne oraz APA. W trakcie wizyty, mieliśmy okazje skosztować pilsa o APA i oba piwa, były naprawdę dobre, ale spod ręki Tomka, piwa zazwyczaj wychodzą bardzo dobre.
Jako, że Nowy Browar Gdański, to browar restauracyjny, więc w tym miejscu, oprócz delektowania się piwem, można też nieźle się posilić. Jako, że byliśmy w porze lunchu, to zamówiliśmy żeberka po amerykański oraz kawałki żeberek. Oba dania okazały się dobre, jakkolwiek i tak uważam, że w browarze lepiej się warzy, niż gotuje. Kuchnia musi się jeszcze dostroić.
Początek Nowego Browaru Gdańskiego, uważam za dobry, szczególnie pod względem piwnym i jestem pewien, że na piwo będę wpadał, tak często, jak tylko będę mógł, jak tylko będę w Trójmieście. Natomiast wszystkim mieszkańcom Trójmiasta i okolic oraz osobom przyjezdnym, polecam wizytę w nowym gdańskim browarze. Wasze zdrowie!
Koniec roku, to taki czas, że mimo zimnej aury za oknem, ja zazwyczaj zwiedzam więcej browarów, niż wtedy, gdy piękna pogoda. Tak tez jest w tym roku. Kilkanaście dni temu, miałem okazję odwiedzić ponownie Kaszuby i zawitać do jednego z browarów, tamże ulokowanych. Mowa o Browarze Lubrow z miejscowości Borcz.
Browar Lubrow swoją piwną przygodę rozpoczął w 2012 roku, kiedy to otworzył się w Gdańsku, przy ulicy Karmelickiej, tuz przy głównym dworcu miasta. W tym roku, opuścił dotychczasową lokalizację i przeniósł się na Kaszuby do miejscowości Borcz. Tam, tuż przy Hotelu Spiż (także własność właścicieli browaru), w bardzo niepozornej stodole, zainstalował się właśnie browar. Bez żadnego szyldu, neonu, logo, i tym podobne. Trochę tak incognito. Cała instalacja browarnicza, została przeniesiona z dotychczasowej, gdańskiej lokalizacji.
W browarze mamy zatem dwunaczyniowe serce browaru o wybiciu 10 hektolitrów, 10 fermentorów i dużą liczbę (nie liczyłem) zbiorników leżakowych, których łączna pojemność to 330 hektolitrów.
Od momentu przeprowadzki do Borcza, Browar Lubrow zrezygnował z lania piwa do butelek i przeszedł na puszki. Instalacja do puszkowania, to własnej roboty machinarium, które to właściciele sami w garażu wyprodukowali. Stworzyli także własnego hopguna, a obecnie są na etapie produkcji depaletyzatora. Puszki, do których obecnie browar wlewa swoje piwo, to te mniejsze, o pojemności 330 mililitrów.
Po przeprowadzce, Lubrow nadal warzy swoje klasyczne piwa, znane z czasów, gdy browar był w Gdańsku, takie jak SKM (pils), Zachmielacz (AIPA), czy Mik Jet (Milk Stout). Do oferty doszły jednak także zupełnie nowe wypusty, jak chociażby Hop Roller (NEIPA), czy Tropic Jellies (Tropical Sour Ale). Etykiety, obecnie, bardziej odpowiadają duchowi kraftu i przywodzą na myśl, te znane z USA.
Sama atmosfera w browarze jest iście amerykańska. Z głośników leci muzyka grunge, można poczuć się jak na zachodnim wybrzeżu. Całą ekipa browaru, ubrana także tak rockowo. Czuć w powietrzu taki amerykański luz, co mi akurat całkiem przypadło do gustu. Miłe przyjęcie, miłe oprowadzenie po browarze, piwo, herbata, ciacho. Po prostu przyjemnie spędzony czas, mimo tego, że wokół cały czas było czuć ducha obostrzeń pandemicznych.
Jednym słowem, jak rząd zniesie obostrzenia, oby jak najszybciej, to polecam wybrać się do Borcza, na piwo, posłuchać dobrej muzyki i smacznie zjeść. Wasze zdrowie!.
Bielkówko, to niewielka wioska w powiecie gdańskim, w gminie Kolbudy, którą od centrum Gdańska dzieli jakiś 20 kilometrów. To w tej wiosce znajduje się najstarszy i największy browar w aglomeracji trójmiejskiej. Mowa oczywiście o Browarze Amber, który mimo swego umiejscowienia w niewielkiej wiosce, kilka kilometrów za obwodnicą Trójmiasta, to przez większość gdańszczan i miłośników piwa z grodu Jana Heweliusza, traktowany jest jak ich własny gdański browar.
Do Browaru Amber, wybierałem się od kilku lat, czyli od czasu gdy włodarze browaru, a w szczególności Marek Skrętny, Dyrektor Marketingu, zaprosili mnie w swoje podwoja. Różne czynniki na przeciągu tych kilkudziesięciu miesięcy sprawiły, że moja wizyty w Bielkówku, doszła do skutku, dopiero na początku czerwca tego roku.
W dniu mojej wizyty, pogoda na trasie oraz w samym Trójmieście i okolicach, okazała się łaskawa. Świeciło słońce i było bardzo ciepło, dzięki czemu, wizyta w browarze była jeszcze bardziej przyjemna. W sumie, tego dnia, w Browarze Amber spędziłem prawie cztery godziny, nie nudząc się ani przez chwilę. Moja odwiedziny podzielone były na dwie części, czyli na wycieczkę po browarze oraz wywiad z Markiem Skrętnym w biurowcu przedsiębiorstwa.
Historia
browaru Amber sięga roku 1993. Wtedy to Andrzej Przybyło, miejscowy
rolnik, widząc upadek gdańskiego browar we Wrzeszczu, postanowił, że sam
będzie kultywował gdańskie tradycje warzenia piwa. Z tejże idei
narodził się właśnie Browar Amber. Na początku swego istnienia, w roku
1994, był to niewielki browar, z małą warzelnią i sześcioma zbiornikami
fermentacyjno-leżakowymi oraz dziewięcioma poziomymi zbiornikami
leżakowymi. Jakkolwiek, wraz z rozwojem działalności, nieustającym
budowaniem marki i rozszerzaniem obszaru sprzedaży, browar szybko się
rozbudował i dziś jego moce produkcyjne to 200.000 hektolitrów rocznie.
Jednym
z pierwszych piw warzonych w Bielkówku był Amber Mocny Red, który cały
czas jest w ofercie browaru, nieustannie ciesząc swoich fanów swym
niezmiennym od lat smakiem.
Na
przestrzeni lat, można powiedzieć, że kilka piw uwarzonych w Bielkówku,
było swoistymi kamieniami milowymi w historii Browaru Amber. Zaliczyć
do nich możemy tak znane marki, jak Koźlak z 2003 roku, Żywe z 2004
roku, Grand Imperial Porter z 2008, czy pierwsze piwo z serii Po
Godzinach, czyli Koźlak Pszeniczny, który pojawił się na rynku z 2015
roku i zapoczątkował otwarcie się browaru na nową falę.
Obecnie
w stałej ofercie browaru, znajdują się takie pozycje jak: Amber
Chmielowy (pils), Amber Naturalny (jasny lager), Johannes (jasny mocny
lager - wspólna inicjatywa browaru i Muzeum Miasta Gdańska), Złote Lwy
(jasny lager), Żywe (jasny lager niepasteryzowany), Koźlak (Bock),
Pszeniczniak (Hefeweizen), Grand Imperial Porter (porter bałtycki),
Grand Imperial Porter Chili (porter bałtycki z dodatkiem chili), APA
(American Pale Ale), Czarny Bez (lager z sokiem z kwiatów czarnego bzu)
oraz ostatnia nowość, czyli Bezalkoholowe IPA (piwo bezalkoholowe
chmielone pięcioma odmianami chmielu Cascade, Sabro, Citra, Sybilla i
Marynka).
Wkraczając na rynek odbiorców piwa rzemieślniczego, nowofalowego, Browar Amber zdecydował się powołać nową markę Po Godzinach, pod którą oferuje swoim klientów piwa nowofalowe. Większość z nich warzone jest tylko raz, w niewielkiej ilości, a mianowicie tylko 200 hektolitrów. W tejże serii powstało już 20 różnych piw. Oto one: Koźlak Pszeniczny, Altbier, AIPA (American India Pale Ale), IPL (India Pale lager), Marcowe, Cherry Milk Stout, Red IPA, Apple Wheat, Barley Wine, Stout, Saison na Madagaskar (Saison), RIS (Russian Imperial Stout), Hippyskus (lekki jasny lager z dodatkiem hibiskusu), Double IPA (Double India Pale Ale), Rabarbeer (Hefeweizen z dodatkiem soku z rabarbaru), Bezalkoholowe z Rabarbarem (piwo bezalkoholowe z dodatkiem rabarbaru), Juicy Summer (New England India Pale Ale), Summer End Ale (summer ale z jarzębina i żurawiną), Śliwka na Bocku (Rauchbock z dodatkiem śliwki szydłowskiej i suskie sechlońskiej) oraz Barley Dessert (barley wine z daktylami).
Wszystkie powyższe piwa warzone są przez dwóch piwowarów: Pawła Kozicę oraz Romana Kotlewskiego.
Warząc
swoje piwa, Browar Amber korzysta ze słodu otrzymanego z własnego
jęczmienia, który uprawiany jest na polach wokół browaru. Browar, jak
mogliście usłyszeć posiada stację propagacji drożdży, zarówno do piw
dolnej, jak i górnej fermentacji. Chmiel polski dostarcza Paweł Piłat z
PolishHops, a odmiany zagraniczne, pochodzą z innych źródeł. Inne
dodatki, takie jak sok z czarnego bzu, rabarbar, jarzębina i inne,
dostarczane są przez lokalnych dostawców.
Głównym rynkiem zbyty Browaru Amber jest Trójmiasto i województwo pomorskie, jakkolwiek piwa browaru są także szeroko dostępne w innych regionach Polski, a także są eksportowane do wielu krajów, między innymi do USA i Kanady.
Browar Amber co roku (w 2020 jednak chyba się nie uda) organizuje w Gdańsku Amber Fest, który jest swoistego rodzaju gdańską odpowiedzią na Oktoberfest. Tego dnia na olbrzymim terenie wokół "Bursztynka" (gdański stadion) rozstawiane są namioty biesiadne, stosika serwujące piwo, przekąski ciepłe i zimne i przez kilka godzin trwa wesoła piwna impreza. Amber Fest jest potomkiem Koźlaków Bielkowkisch, która to coroczna impreza, odbywała się się w Bielkówku, na okolicznych polach wokół browaru.
W
trakcie wizyty po browarze, oprócz Marka, towarzyszył mi Paweł Kozica,
czyli jeden z dwóch piwowarów Browaru Amber, który w browarze jest od
samego początku, czyli od roku 1993. Poniżej zapraszam was na filmową
eskapadę po browarze. Paweł zdradzi, między innymi, szczegóły
wyposażenia warzelni, tego jak w browarze warzy się piwo, a także o
stacji propagacji drożdży i samych drożdżach.
Na
drugim filmie, poniżej, możecie zobaczyć mój wywiad z Markiem Skrętnym,
podczas którego miałem okazję skosztowania najnowszego piwnego dziecka
Browaru Amber, czyli Bezalkoholowego IPA, a także troszkę podpytałem
Marka o samą ideę piw bezalkoholowych i jak do tematu odnosi się Browar
Amber, a także o plany na najbliższą przyszłość. Ten film nagrywany był dwa razy, ale o wszystkim dowiecie się z projekcji.
Poniżej zamieszczam trochę zdjęć z browaru, jako uzupełnienie do powyższych filmów.
Warzelnia
Po lewej kocioł warzelny
Kadź osadowa (whirlpool)
Kadź zacierna (190 hektolitrów)
Kadź filtracyjna
Zbiorniki fermentacyjno-leżakowe (nowsze, z 2000 roku) - 1250 hektolitrów każdy
Część linii rozlewniczej
Coś dla birofilów - magazyn etykiet
Magazyn
Widoczny na ostatniej fotografii magazyn, jest fantastycznie skonstruowany. Otóż wszystkie pojazdy (samochody dostawcze, tiry i inne) wjeżdżają do środka magazyny i tam się rozładowują i tam tez następuje załadunek. Wszystko dzieje się pod dachem, dzięki czemu, nawet w trakcie najgorszej pogody (deszcz, śnieżyca, ostry mróz), wszystko odbywa się w komfortowych warunkach.
Jak widzicie, Browar Amber to fantastyczne miejsce, gdzie super ludzie warzą dobre piwo. Mimo, iż mój pobyt w browarze był dość długi, to i tak wyjeżdżać z tego miejsca się nie chciało, no dzięki tej wizycie, jestem pewny, że była to moja pierwsza, ale nie ostatnia wizyta w Bielkówku. Wierzę (nie tylko ja), że w tym roku będzie jeszcze kilka okazji by zawitać do browaru, skosztować warzonych tam piw, a także, po raz kolejny, przygotować dla was ciekawą relację. Na tym kończę ten odcinek i życzę wam "Na zdrowie!".