sobota, 14 sierpnia 2021

Z wizytą w Browarze Störtebeker w Stralsundzie

Wakacje na wschodnim wybrzeżu polskiego Bałtyku, to dobra okazja do tego, by odwiedzić tez Niemcy i ich browary zlokalizowane w niedalekiej odległości od granicy z Polską, a Świnoujście, jako baza wypadowa, do tego się idealnie nadaje. 
 
Na pierwszy dzień wizyty w Niemczech, a dokładnie w landzie Meklemburgia-Pomorze Przednie, wybraliśmy Rugię i browary zlokalizowane w pobliżu, czyli Störtebeker Biermanufaktur w Stralsundzie (tuż przy samej Rugii) oraz Insel Brauerei na wyspie tejże, w miejscowości Rambin. Zacznę od tego, że do tego drugiego, w końcu nie dotarliśmy, ale o tym pod koniec wpisu. Przejdźmy zatem do Störtebeker Biermanufaktur.
 
 
Na początku dodam, że mimo obecnej sytuacji na świecie, wjazd do Niemiec bezproblemowy. Granica Świnoujście-Ahlbek, tak naprawdę bez żadnej kontroli, więc w jedną i drugą stronę jedzie się bez duszy na ramieniu. Tak było przynajmniej na koniec lipca tego roku. Jak jest teraz, nie mam pojęcia. 
 
Browar Störtebeker mieści się w przemysłowej dzielnicy Stralsundu, tuż przy porcie morskim, przy Greiswalder Chaussee 84-85. Do browaru można dostać się, wykupując wycieczkę po browarze na ich stronie. Choć patrząc teraz na tę stronę, akurat dział ze zwidzaniem nie działa, więc nie wiem, jak to teraz wygląda, ale pod koniec lipca, taką wycieczkę, z ubezpieczeniem, można było sobie wykupić za 13,50 euro. W cenie tej zwiedzanie browaru, które trwa około dwóch godzin oraz degustacja pięciu piw browaru, w firmowej degustatornii. 
 
Od razu nadmienię, że tak naprawdę, nie są to dobrze wydane pieniądze, gdyż wycieczka, dla ludzi ogarniających choć trochę piwo, jest po prostu nudna, a i zobaczyć samego browaru zbyt wiele nie można. Zwiedzanie z przewodnikiem, bardzo miłym zresztą, odbywa się w języku niemieckim. Sporo niemieckiego rozumiem, jakkolwiek mam duże problemy z mówieniem, jakkolwiek nawet z taką znajomością niemieckiego, można ogarnąć co przewodnik mówi. Przewodnicy znają język angielski, ale 95% odwiedzających browar to osoby niemieckojęzyczne, więc i tour jest po niemiecku. 
 
Wróćmy jednak do samego browaru. Browar ita nas z oddali wielkimi zbiornikami fermentacyjno-leżakowymi oraz tuż za nimi starymi zabudowaniami browaru, przy których mieści się parking dla gości oraz ... tak, moi drodzy, market przybrowarny, o którym za chwilę. 
 

 

 
Zwiedzanie browaru, zaczyna się od końca, czyli od rozlewu, na którego okalających szybach, widieją naklejki informujące o zakazie fotografowania, jakkolwiek, przewodnik nie zabronił mi robienia zdjęć. Więc kilka strzeliłem. 
 


 
Nowoczesna maszyneria, cała masa butelek. Piwa Störtebeker leje się do butelek zwrotnych, dlatego tez cały rozlew wyposażony jest w takie maszyny jak, zdzierarka etykiet, myjka butelek, maszyny do nalewania, kapslowania, etykietowania i pakowania w kartony. Wybaczcie, ale zapomniałem, jaka jest wydajność godzinowa tegoż machinarium. 
 
Po wizycie w rozlewni, udajemy się do innego budynku, w którym mieści się warzelnia, pomieszczenie głównego piwowara oraz inne socjalne pokoje. Warzelnia, przyznam już na samym początku, rzuca za kolana. Po prostu, piękne, lśniące, super zaaranżowane miejsce pracy piwowara. Warzelnia mieści w sobie 7 różnych zbiorników. Mamy tu więc: śrutownik, dwa kotły zacierne, dwie kadzie filtracyjne oraz dwa kotły warzelne. Wszystko to pracuje 24 godziny na dobę. W czasie mojej wizyty, w jednym ze zbiorników trwało gotowanie, a w jednym filtracja. W pomieszczeniu, jest też mapa surowcowa, czyli skąd pochodzą surowce, których browar używa do warzenia piwa, a także tablica z informacją, jakie słody i odmiany chmielu browar stosuje. Jakkolwiek, tablica nie do końca jest aktualna, bo chmieli, wiem to doskonale, używa jednak więcej odmian. Poza tym, ściana z medalami zdobytymi na europejskich i światowych festiwalach, a także super informacje o wodzie, słodzie, chmielu i drożdżach. Naprawdę bardzo ciekawe pomieszczenie.
 




 



 
Zwiedzanie warzelni trwa około ... godzinę, podczas to którego, przewodnik opowiada o surowcach, o tym, jak się warzy piwo, do czego służą poszczególne elementy warzelni, no i oczywiście o tych medalach. Gdy człowiek myśli, że za chwile pójdzie sobie na fermentownie i leżakownie, zobaczyć magazyn surowców, itp., to w tym momencie wycieczka się kończy i wszyscy udają się do firmowej karczmy, gdzie odbywa się degustacja. No przyznam szczerze, że mocno mnie to zawiodło, że do zwiedzania jest tylko warzelnia i rozlew, bo trochę sobie to inaczej wyobrażałem. Na szczęście tanki sfociłem z zewnątrz. 
 
A zatem degustacja. Podczas degustacji, zwiedzający ma możliwość skosztowania pięciu róznych piw browaru. W naszym przypadku, były to: Baltik Lager, Keller Bier, Roggen Weizen, Pazifik Ale i Stark Bier.
 

Gospodarze leją po około 80-100 ml każdego z nich. Na stołach dostajemy ponadto dzban z woda do płukania szklanic oraz chleb do zagryzania między spożywaniem kolejnych piw. Mimo iż Störtebeker to duży browar i w naszym mniemaniu wręcz koncernowy, to ich piwa naprawdę urzekają. Mnie podczas degustacji najbardziej zachwycił Pazifik Ale (genialnie chmielowe, rześkie, z super goryczką) oraz zwykły Lager Bier (bardzo czysty, słodowy, z delikatną, ale wyczuwalną goryczką). Sama degustacja trwa około 30 minut. W trakcie tejże, przewodnik opowiada o każdym z nich, ich charakterystyce aromatyczno-smakowej, użytych surowcach i o tym, jak się powinno spożywać. 
 

Ogólne wrażenie po degustacji? Miło i smacznie, ale tak typowo po niemiecku. Rozumiecie, troszkę sztywno, w jak najlepszym porządku.

Na koniec wizyty w Störtebeker, nie odmówiłem sobie wizyty w ichniejszym markecie piwnym i to była najgenialniesza część wizyty w Stralsundzie w ogóle. 
 
 
Market przybrowarny po prostu oszołamia. Czegoś takiego, jeszcze w swoim browarnikowym życiu nie widziałem. Wielki market pełen wyrobów browaru, gadżetów i piw i napojów z zaprzyjaźnionych firm. Wszystko na olbrzymiej powierzchni, a ceny naprawdę bardzo atrakcyjne, zważywszy na jakoś warzonych piw. Butelki 0,33 większość w cenie 0,89 euro, oprócz wymrażanych piw, które kosztują śmieszne 2,49 euro. Butelki półlitwowe to koszt 1,15 euro za sztukę. W ofercie mamy wszystkie piwa browaru, w tym radlery, wymrażarki oraz piwo, które sami możemy sobie nalać do wielkich butli. Do tego, tak zwany merch, w postaci szklanek,  koszulek, portfeli, podstawek, kapsli i innych. Dostępne są zestawy piw ze szklankami i jeden ja sobie taki zakupiłem. 
 
 



 

Do tego, whisky Störtebeker w kilku odmianach, na którą oczywiście się skusiłem. No coś pięknego. 
 

 
Za 9 piw, jeden zestaw piwo + szklaki oraz klasyczną whisky, zapłaciłem w sumie 63 euro, czyli jakieś 290 złotych, ponad dwie-trzecie tej sumy to sam łiskacz. Nieźle, prawa?

Podsumowując, wizyta w samym browarze, rozczarowująca, ale już ta w markecie, to istna petarda. Marzy mi się, by kiedyś któryś z polskich browarów, otworzył podobny market przy swoim browarze, na przykład taki Kormoran. Ehh, marzenie! Piwa Störtebeker można nabyc w Polsce, więc jak ktoś ma chęć spróbowania, to serdecznie polecam.

Kończąc wpis, musze napisać kilka słów o Insel Brauerei. Niestety, źle zaplanowałem wizytę w Störtebeker, bo w ciągu dnia, można w trzech slotach odbyć taki tour, o 11:00, 14:00 i 17:00. Ja, niestety wybrałem 14:00 i jako, że po ponad dwóch godzinach, spieszyło nam się do klifów na Rugii, to nie zdążyliśmy już do browaru w Rambin. Mea culpa. No cóż, może następnym razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz