środa, 22 maja 2013

Piwna Polemika Tomka Browarnika - AleBrowar

Wczorajszego wieczoru, odbyło się kolejne spotkanie z cyklu Piwna Polemika Tomka Browarnika. Tym razem, na warsztat wzięty został, długo oczekiwany AleBrowar.

 
Podczas spotkania omówiona została krótka, jakkolwiek pełna sukcesów, historia kontraktowego projektu chłopaków Arka, Barta oraz Michała. Można było posłuchać o piwach warzonych w Gościszewie przez ekipę AleBrowaru, o samej nazwie AleBrowar, o kontrowersyjnych etykietach, o piwie roku 2012, którym jest Rowing Jack. Było także troszkę informacji o planach budowy własnego browaru przez chłopaków, o wspólnej inicjatywie z Pintą oraz Piwoteką Narodową, efektem czego uwarzone zostało piwo B-Day (Birthday) Lądowanie w Bawarii oraz jeszcze kilka innych ciekawych informacji.
 
 

Na polemice pojawili się stali słuchacze, którzy bardzo polubili spotkania i ich formułę i obecnie pojawiają się na nich właściwie co tydzień. Ponownie przybyła na spotkanie 'ekipa wrocławska', jakkolwiek tym razem w formie jednoosobowej. Mieliśmy także nowego gościa. 



 
Gości bardzo mocno zainteresowały i zaintrygowały etykiety, szydercze postaci na nich, kolorystyka oraz tajemnicze IBU. Niestety w swoim zbiorze piw, nie posiadam Lady Blanche, a bardzo chciałem pokazać słynną Białą Damę z brodą i wąsami. Mam nadzieję wkrótce to jednak nadrobić. 
 


Jak co tydzień, były pytania, było sporo dobrego humoru, śmiechu i dobrego piwa oczywiście. Wojtek - menadżer Degustatorni - zadbał o gości i poczęstował ich, oczywiście, piwem roku 2012. Naprawdę było zacnie, a po polemice, jak zawsze biesiada przy dobrym piwie.

Za tydzień kolejna polemika. Tematy są rozpisane na kolejne dziesięć spotkań, ale co będzie dokładnie w następny wtorek, tego dowiemy się na dniach. Nowością, począwszy od kolejnego spotkania, będzie fakt, że podczas popolemikowych biesiad, będzie puszczana muzyka, którą przedstawiam w Kąciku Piwnego Melomana. Serdecznie zapraszam!

wtorek, 21 maja 2013

Haust - American Lager Freestyle

Przedstawiam piwo Haust American Lager Freestyle.



Zawartość ekstraktu: 12,0%.

Zawartość alkoholu: 4,5% obj.

Kolor: złoty, opalizujący.

Zapach: słodowo-owocowy, głownie lekkie nuty cytrusowe i mango, w tle delikatne nuty żywiczne.

Smak: słodowo-owocowy z wyraźnymi nutami żywicznymi, w tle wyraźna przyjemna goryczka.

Piana: biała, średnio wysoka, średnio gęsta, szybko opada.

Pasteryzacja: nie.

Termin przydatności do spożycia: 21 dni.

Opakowanie: butelka 0,5l, bezzwrotna.

Producent: Minibrowar Haust


Podsumowanie:

Nowy dzień i nowe piwo z Minibrowaru Haust. Tym razem, udało mi się w końcu upolować ichniego American Lagera Freestyle. Piwo ma ładną złotą barwę. Piana piwa to jego najsłabszy punkt. Niestety nie jest ani zbyt ładna wizualnie, no i szybko bardzo znika. W zapachu mamy nuty słodowe oraz owocowe, głównie od amerykańskiego chmielu Cascade. Czuć tu nuty cytrusowe, mango oraz żywiczne. W smaku jest podobnie, jakkolwiek tu główną role odgrywa żywiczność. Do tego mamy tu przyjemną, wyraźną i dość długą goryczkę. Wysycone jest na poziomie średnim w kierunku do wysokiego. Butelkę American Lagera Freestyle zdobi etykieta w stylu, że tak to nazwę, 'haustowskim'. Kolorystycznie zielona, w pierwotnej wersji była żółta. Moim zdaniem lepiej by było, gdyby kolorystyka była w stylu 'red, white & blue', ale i tak podoba mi się. Wszelkie najważniejsze dane są. Podsumowując, bardzo fajny lager chmielony chmielami polskim oraz amerykańskim. Naprawdę przyjemnie się pije.

Moja ocena: 
Kolor: - 8
Piana: - 5
Zapach: - 8
Smak: - 9
Etykieta: - 9

Ocena całościowa: 7,84/10

Cena: 8,00 PLN [IV Wrocławski Festiwal Dobrego Piwa]

poniedziałek, 20 maja 2013

Haust - Pils Zielonogórski

Przedstawiam piwo Haust Pils Zielonogórski.



Zawartość ekstraktu: 12,5%.

Zawartość alkoholu: 4,5% obj.

Kolor: ciemnozłoty, opalizujący.

Zapach: słodowo-kwiatowo-owocowy, w tle lekkie nuty gumy balonowej.

Smak: wyraźnie słodowy, wyraźne nuty owocowo-kwiatowe, w tle wyraźna goryczka.

Piana: biała, niska, drobno pęcherzykowa, bardzo szybko opada.

Pasteryzacja: nie.

Termin przydatności do spożycia: 21 dni.

Opakowanie: butelka 0,5l, bezzwrotna.

Producent: Minibrowar Haust

 
Podsumowanie:

Kolejnym piwem z Minibrowaru Haust, które udało mi się kupić na IV Wrocławskim Festiwalu Dobrego Piwa był Pils Zielonogórski. Piwo ma ciemnozłotą barwę i lekko opalizuje. Dla mnie za ciemne troszkę, jak na 'dwunastkę', no i moim zdaniem winno być klarowne. Piana bardzo słaba niestety, znika w trymiga. Zapach całkiem przyjemny, dużo w nim kwiatowości i owocowości. W smaku wyraźna słodowość i wyraźna goryczka, poprzeplatane kwiatowo-owocowymi niuansami. Mimo faktu, iż to tylko 'dwunastka' to piwo i tak jest ciut za mocno wodniste. Butelkę zdobi etykieta, która jest zaczerpnięta z dawnego Pilsa Zielonogórskiego warzonego w starym zielonogórskim browarze. Podoba mi się. Ja bardzo lubię etykiety z tamtych, dawnych czasów. Słowem końca, Pils Zielonogórski warzony w Hauście nie za bardzo przypadł mi do gustu i nie zauroczył mnie sobą. Oczekiwałem znacznie więcej.

Moja ocena: 
Kolor: - 6
Piana: - 3
Zapach: - 6
Smak: - 7
Etykieta: - 9

Ocena całościowa: 5,94/10

Cena: 8,00 PLN [IV Wrocławski Festiwal Dobrego Piwa]

sobota, 18 maja 2013

Browar Kopyra & Browar Widawa - Miś PIPA

Przedstawiam piwo Browar Kopyra & Browar Widawa - Miś.



Zawartość ekstraktu: 16,0% wag.

Zawartość alkoholu: 6,2% obj.

Kolor: bursztynowo-miedziany, mętny.

Zapach: intensywny, wyraźne nuty polskiego chmielu, wyraziste nuty żywiczne oraz delikatne nuty kwiatowe.

Smak: słodowy z wyraźną, mocną goryczką na całej długości smaku.

Piana: kremowa, wysoka, średnio gęsta, rozrzedza się w średnim tempie i dość wolno opada.

Pasteryzacja: nie.

Termin przydatności do spożycia: ok 4 tygodni.

Opakowanie: butelka 0,33l, bezzwrotna.

Producent: Browar Widawa w kolaboracji z Browarem Kopyra 


Podsumowanie:

Kolejnym piwem, które uwarzyli 'kolaboranci' Tomek Kopyra i Wojtek Frączyk jest india pale ale chmielone polskim chmiele, a dokładnie jedną jego odmianą - Sybillą. Piwo te nosi sympatyczną nazwę Miś, co więcej Miś PIPA (polish india pale ale). Piwo ma bursztynowo-miedzianą barwę, troszkę zbyt ciemną na moje oko. Jest bardzo przyjemnie mętne. Piana Misia bardzo bujna, bardzo ładna i dość długo raczy oko piwosza. W zapachu dominują aromaty chmielowe, głównie żywiczność i kwiatowość. W smaku mamy słodowość, którą przykrywa, w każdym wymiarze, bardzo intensywna i długa goryczka. Mi szczerze mówiąc bardzo to odpowiada. Piwo jest bardzo treściwe i dzięki umiarkowanemu wysyceniu, bardzo przyjemnie się je pije. Etykieta Misia PIPA w komiksowym stylu, nawiązująca satyrycznie do wystąpienia generała Jaruzelskiego ogłaszającego stan wojenny. Jakoś nie trafia to do końca do mnie. Wszelkie najważniejsze dane oczywiście są, ale co tym razem typowo nie wyszło, to jakość papieru. Kupiłem kilka Misiów i wszystkie miały porozdzierane etykiety. Konkludując wpis, bardzo ciekawe piwo, które jest bardzo fajnym eksperymentem 'kolaborantów' z Widawy. Liczę, że Miś na stałe zagości do oferty browaru, bo uważam, że polskie chmiele powinny mieć swoje godne miejsce w polskim piwowarstwie i dzięki Misiowi możemy zauważyć, że użycie polskich chmieli w piwnych niepolskich stylach, daje bardzo ciekawe efekty. Mieliśmy takich idoli, jak Miś Uszatek, Miś Koralgol, Miś Puchatek, Miś Barei, teraz mamy nowego idola Misia PIPA. 

Moja ocena: 
Kolor: - 7
Piana: - 8
Zapach: - 8
Smak: - 8
Etykieta: - 6

Ocena końcowa: 7,77/10

Cena: 8,50 PLN [SMAK - Gdańsk-Przymorze]

piątek, 17 maja 2013

Kącik Piwnego Melomana - THE CURE - Staring at the Sea - The Singles

Kolejne piątki tak szybko nachodzą po sobie, że aż tracę głowę i poczucie czasu. Całkiem niedawno opisywałem Kata, a już trzeba kilka słów napisać o kolejnym albumie. Dziś, po raz pierwszy u mnie, album retrospektywny, a dokładnie kompilacja singli grupy The Cure, pod tytułem 'Staring at the Sea'. W wielu krajach, kompilacja ta wyszła pod troszkę innym tytułem, a mianowicie 'Standing on the Beach'.
 
Albumy 'Staring ath the Sea' został nagrany w 1986 roku i wydany nakładem różnych wytwórni płytowych na różnych kontynentach. Ja w swoich zbiorach mam wydanie z 2000 roku, wydane nakładem Fiction Records o numerze 829239/2. W skład kompilacji wchodzą single grupy, nagrane na przełomie lat 1978-86.
 

Skład The Cure, hmmm, tym razem nie będę się rozpisywał o składzie, gdyż na przestrzeni tych kilku lat, z których pochodzą utwory, skład wielokrotnie się zmieniał. Napiszę tylko, że od samego początku, liderem grupy był Robert Smith.
  

Dlaczego akurat wybrałem kompilację grupy The Cure? Otóż moim zdaniem na tej kompilacji są naprawdę genialne dokonania grupy. Sam mam chyba z osiem albumów The Cure, ale zazwyczaj jest tak, że lubię na nich tak naprawdę tylko maksymalnie połowę utworów. Na tym, nie lubię tylko jednego. Album otwiera pierwszy singiel grupy w ogóle, czyli 'Kiling an Arab'. Od słów z tego utworu, tytuł wzięła właśnie kompilacja. Później mamy '10:15 Saturday Night'. Utwór fantastycznie wpisuje się w nocny klimat i genialnie się go słucha jadą samochodem, nocą własnie. Trzeci na kompilacji, to jeden z hymnów The Cure, czyli 'Boys Don't Cry'. Chyba nie ma takiego fana muzyki rock'owej, który by tego numeru nie znał, powiem więcej, chyba wszyscy ci fani najprawdopodobniej bardzo lubią ten kawałek. Cztery kolejne numery na kompilacji, to jedne z moich najbardziej ulubionych numerów grupy, utrzymane w bardzo fajnym, surowym, pełnym muzycznej głębi, klimacie. Są to 'Jumping Someone Else's Train', 'A Forest', 'Play for Today' oraz 'Primary'. Energetyka w pierwszym z nich, monumentalny i lekko groźny klimat w drugim, który wieńczy cudowna partia basu Simon'a Gallup'a. 'Play for Today' genialny jest melodycznie i aranżacyjnie. partie gitar, basu oraz instrumentów klawiszowych, to jest to, co tygryski lubią najbardziej. W 'Primary' znowu partie basu z parriami gitar dają niewyobrażalny klimat. Fenomenalny numer. Następnie nieco industrialny 'Other Voices', a zaraz po nim, kolejna ikona The Cure, czyli "Charlotte Sometimes'. Uwielbiam słuchac tego kawałka wieczorową porą, siedząc w domu przy zgaszonym świetle ze szklaneczką whisky. Następnie kolejny hit w postaci 'The Hanging Garden'. No i niestety po nim nadchodzi 'Let's Go to Bed', utwór, którego nigdy nie lubiłem i szczerze mówiąc doprowadza mnie do szału. Ale zaraz potem, bardzo miło moje uszy zaczyna targać 'The Walk'. Utwór, w którym instrumenty klawiszowe wprowadzają nasz w klimat japoński. Strasznie uwielbiam, jak Robert w nim śpiewa. Kolejna piosenka, nieco zabawna, to 'Love Cats'. Końcówka, to znowu cztery wielkie hity: 'The Caterpillar', 'In Between Days', 'Close to Me' i 'A Night Like This'. 'Close to Me', to nie pamiętam nawet w ilu wersjach słyszałem. Utwór legenda w dyskografii The Cure. 

Są ludzie, którzy nie lubią albumów typu 'Greatest Hits'. Ja szczerze mówiąc też nie do końca, choć w swojej płytotece mam takich albumów dość sporo. Chodzi głównie o to, że nie zawsze wybór singli na takie kompilacje jest trafny. W przypadku 'Staring at the Sea' jestem w pełni kontenty.

Jeśli akurat macie ochotę na kawał genialnej rock'owej muzy i na The Cure, to zapraszam na 'chomika':

W przyszłym tygodniu wrócimy do muzy polskiej i będzie tu czekał na was naprawde genialny, moim zdaniem oczywiście, album.

czwartek, 16 maja 2013

Haust - Ox Bile

Przedstawiam piwo Haust Ox Bile.



Zawartość ekstraktu: 20,0%.

Zawartość alkoholu: 8,6% obj.

Kolor: bursztynowy, klarowny.

Zapach: wyraźne nuty amerykańskich chmieli, głównie ananasa, mango, delikatne cytrusy, delikatne nuty żywiczne i karmelowe.

Smak: mocna, wyraźna, długo zalegająca goryczka, w tle nuty owoców tropikalnych (ananas, mango, grejpfrut), szczególnie na finiszu.

Piana: kremowa, niska, drobno pęcherzykowa, szybko opada.

Pasteryzacja: nie.

Termin przydatności do spożycia: 21 dni.

Opakowanie: butelka 0,5l, bezzwrotna.

Producent: Minibrowar Haust


Podsumowanie:

Piwem, którego szczególnie byłem ciekawy odwiedzając IV Wrocławski Festiwal Dobrego Piwa, była nowość z Minibrowaru Haust, polskie piwo o największym IBU (International Bitterness Units), czyli Ox Bile, co w wolnym tłumaczeniu oznacza, słynną bardzo wśród polskich piwoszy, żółć bydlęcą. Wartość IBU w Ox Bile to 104. Miałem na niego smaka już pierwszego dnia festiwalu, niestety musiałem czekać do soboty, gdyż dopiero wtedy odbyła się jego festiwalowa premiera. Piwo ma dość ciemną bursztynową barwę, może ciut przyciemną jak na IIPA, ale jak na 'dwudziestkę' to moim zdaniem jest bardzo dobrze. Piana, niestety, to najsłabszy punkt tego piwa. Jest bardzo niska i momentalnie znika ze szklanki. Zapach, to głównie nuty aromatyczne wywodzące się od amerykańskich chmieli. Mamy tu bardzo wyraźne, mocne i super przyjemne nuty ananasa, które uzupełniają nuty mango oraz owoców cytrusowych, głównie grejpfruta. Przyznam szczerze, zapach mnie zauroczył. Jest bardzo fajnie ułożony. Smak także przyjemny, w którym rządzi goryczka. W tle niuanse owocowe od amerykańskich chmieli. Goryczka bardzo długa zalega po wypiciu, co mi osobiście, w piwie, które ma 104 IBU, bardzo pasuje. Wysycenie piwa umiarkowane, odpowiednie. Butelkę zdobi fajna etykieta. Kolorystyka żółto-czarna, w cedntrum groźny byk, jakby z corridy wzięty. Wszelkie najważniejsze dane są. Podoba się. reasumując, mi ta 'stoczwórka' bardzo odpowiada i smakuje. Mam nadzieję, że wejdzie do stałej oferty Hausta.

Moja ocena: 
Kolor: - 10
Piana: - 5
Zapach: - 9
Smak: - 8
Etykieta: - 9

Ocena całościowa: 8,19/10

Cena: 12,00 PLN [IV Wrocławski Festiwal Dobrego Piwa]

środa, 15 maja 2013

Piwna Polemika Tomka Browarnika - Browar Amber

Po ostatnim maratonie piwnym, związanym z drugą edycją PiwoWAR Battle oraz IV Wrocławskim Festiwalem Dobrego Piwa, przyszedł kolejny wtorek i czas na następną piwną polemikę. Tym razem na warsztat wziąłem, lokalny dla Trójmiasta, Browar Amber.

 
W czasie polemiki można było usłyszeć o historii browaru, osobie właściciela, ofercie piwnej, jej podziale na marki premium oraz budżetowe i o tym, co w związku z tym, z ofertą browaru się dzieje. Były też informacje o browarowej stacji namnażania drożdży dolnej fermentacji, z usług której korzystają inne polskie browary, o związkach browaru z miastem Gdańsk, uczczeniu przez browar roku kopernikowskiego, Koźlakach Bielkowskich i wielu innych ciekawych rzeczach.
 


 
Jak zawsze, na polemikę przyszły osoby zainteresowane piwem i dyskusją, w tym dość duża liczba osób, które pojawiły się pierwszy raz. 




 
Polemikę i Degustatornię, w ten dzień odwiedziły także dość szalone, ale jakże przesympatyczne osoby z Lidzbarka Warmińskiego oraz z ... Niemiec. Kto wie, może kiedyś PPTB będzie miała międzynarodowy wydźwięk? Ehh, marzenia! Dobra, dobra, ale wróćmy do rzeczywistości i zbytnio nie bujajmy w obłokach
 

W trakcie polemiki, jak zawsze, było sporo pytań. Powstała wręcz zagorzała dyskusja. Można było się dowiedzieć na przykład, kto jakie najbardziej piwo z Browaru Amber lubi. Ogólnie było bardzo fajnie, sporo dobrego humoru i przyjaznej atmosfery.

Następna polemika już za tydzień. Jej temat wkrótce zostanie ogłoszony. Zapraszam serdecznie!