Strony

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozmowy okołopiwne - Małe browary i browary rzemieślnicze - czy do jednej grają bramki?

Dzisiejszy wpis powstał na kanwie rozmowy z członkiem zarządu jeden z grup piwowarskich działających w Polsce oraz po lekturze wpisu Bartka Nowaka na jego blogu Małe Piwko. Długo zastanawiałem się nad tym, jak to, co się dzieje na polskim rynku piwnym od ponad trzech lat, jak to wpływa na małe browary, popularnie nazywane regionalnymi. Czy oba środowiska browarów rzemieślniczych (tu mowa także o browarach kontraktowych) i browary 'regionalne' grają do jednej bramki, czy też stoją po przeciwnych stronach barykady, a może po prostu są równolegle istniejącymi piwnymi światami?
 
W naszym kraju, największymi graczami piwnymi są Kompania Piwowarska, Grupa Żywiec i Carlsberg Polska, które posiadają około 90% polskiego rynku piwa. Można rzecz, że dla innych podmiotów piwowarskich w Polsce są jak Real Madryt, FC Barcelona i Atletico Madryt w lidze hiszpańskiej. Nikt im po prostu nie podskoczy. Dość powiedzieć, że sam browar w Tychach warzy prawie dwukrotnie więcej piwa niż wszystkie inne browary (duże browary, małe browary, browary rzemieślnicze, kontraktowe i restauracyjne) razem wzięte. Widać po tym jasno, że ani browary ... ekhm, regionalne, ani rzemieślnicy tak naprawdę nie walczą o ten wielki kawał tortu, a o to, co zostało ... minus grupa Van Pur, Perła Browary Lubelskie i powstająca grupa Namysłowa. Zostaje dla nich tak naprawdę jakieś 6% rynku. I tak naprawdę te 6% interesuje zarówno rzemieślników, jak i małe browary 'regionalne'
 
Do czasu drugiej piwnej rewolucji w Polsce po '89 roku, małe browary 'regionalne', w większości warzyły, tak naprawdę, tak samo nudne piwa (w większości przypadków), jak to ma miejsce w przypadku browarów koncernowych. Konsument jednak, miał przeświadczenie, że pije coś lepszego, bardziej ekskluzywnego i mógł na zakup butelczyny takiego piwa wydać złotówkę, czy dwie więcej. Gdy w 2011 roku na polski rynek piwny, z wielkim impetem, weszła Pinta, wszytko zaczęło się zmieniać. Gro osób, które do tej pory było zafascynowane piwami z małych browarów, nagle zrozumiało, że na świat piwa jest znacznie bogatszy, niż im się wydawał. Przyznaję bez bicia, sam byłem w tej grupie osób. Jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać nowe browary kontraktowe i rzemieślnicze. Jedne lepsze, inne gorsze, ale to sytuacja zrozumiała. Browary te zaczęły dostarczać cudownych doznań smakowych swoim konsumentom, bądź jak kto woli, klientom. Większość z nas niecierpliwie czekała i nadal czeka na kolejną premierę piwa z powyższych browarów, mimo, że większość z nas już tego ani rozumem, ani pamięcią, ani ciałem nie ogarnia. Ale każdy chce nowości, bo ma świadomość, że te małe, rzemieślnicze piwne podmioty zaskoczą czymś nowym. Prawda, że tak jest?
 
 
By tego było mało, mikrobrowary rzemieślnicze zaczęły ze sobą współpracować, zarówno na rynku polskim, jak i międzynarodowym. Można powiedzieć, że ... mam nadzieję, że osoby związane z powyższymi browarami się na mnie nie obrażą ... dzieje się podobnie, jak w przypadku rynku hip-hopu i r'n'b na świecie. Tam śpiewa każdy z każdym. O ile hip-hop i r'n'b to nie do końca moja pasja, to jednak piwo tak i takie kooperacje witam z otwartymi rękami, a dlaczego? Ano dlatego, że wszystkim chodzi o efekt końcowy, czyli piwo, które w większości wypadków jest po prostu wyśmienite. 
 

Co w ciągu tych trzech lat robiły browary 'regionalne'? Hmm, w większości niestety nic. Mam wrażenie, że nie spodziewały się takiego sukcesu mikrusów i za bardzo się nimi nie przejmowały. Można spokojnie rzecz, że przespały ten okres. O ile takie podmioty jak Browar Kormoran, Grupa BRJ, w dużym stopniu Browar Gościszewo i po części Browar na Jurze i Browar Fortuna, zobaczyły, że stojąc w miejscu, nie osiągną w pełni sukcesu, bo rynek nie stoi w miejscu, się rozwija, a klient niekoncernowy ma coraz mocniej wysublimowany smak, to reszta ... reszta żyła w przekonaniu, że damy radę bez względu na to, co się dzieje wokół.
 
Bo tak naprawdę, komu zagrażają browary rzemieślnicze? Na pewno nie koncernom, na pewno nie browarom dużym, które w większości przypadków w różny sposób sobie jakoś poradzą, ale browarom właśnie małym, tym, które nazywamy regionalnymi. Konsument (klient), który parę lat temu był w stanie zapłacić złotówkę lub dwie więcej za piwo niekoncernowe, już teraz woli wydać trzy, czy pięć, a nawet 7-10 złotych więcej na piwo, które będzie mu spakowało i czymś go zaskoczy i będzie wokół niego zrobiony pewien medialny szum. Do tego dochodzi fakt, że duża część browarów 'regionalnych' robi po prostu ... kiepskie piwa, więc konsument ma dwa wybory: między kiepskim tanim a kiepskim dobrym oraz między kiepskimi tanimi i drogimi a dobrymi drogimi. W obu przypadkach klient w dużej większości nie wybierze tych kiepskich drogich, czyli tego środka, który mogłoby się wydawać, jest środkiem złotym.
 
Zauważyły to już dawno temu Kormoran, Grupa BRJ, a także Gościszewo i ostatnio Browar na Jurze, co sami możemy zauważyć w działaniach włodarzy powyższych. Co w przypadku innych? Mimo faktu, wypuszczenia przez takie browary jak Witnica i Grybów piw w stylu AIPA, to nie czarujmy się, jest to po pierwsze chwytanie się przez tonącego brzytwy, po drugie zrobione za późno, a po trzecie, mam wrażenie, że na zasadzie jednorazowego wyskoku. Dochodzi do tego fakt, że zrobione zostało to bardzo nieudolnie, mówię tu konkretnie o wyrobie z Grybowa. Poza tym oba browary robią piwa, które powiedzmy sobie szczerze, w większości są bardzo słabe jakościowo i smakowo, nie są traktowane zbyt poważnie przez tę piwną społeczność, która przeszła na rzemieślniczą stronę mocy i tę, która za chwilę to zrobi. O podmiotach takich jak Czarnków, Jagiełło, Krajan, Jabłonowo, Zodiak, Racibórz i innych nawet nie chcę wspominać. Jabłonowo w ogóle jakiś czas temu wystartowało z Manufaktura Piwną i chyba nie bardzo wiedzieli, co dalej z tym fantem zrobić. Browary te, jak i wspomniane wyżej Witnica i Grybów, mam wrażenie, nie do końca mają wiedzę, którędy i w jaki sposób podążyć.
 

Do tego dochodzą kontrakty. Pamiętam, jak ponad cztery miesiące temu podczas Forum Dyskusyjnego Producentów Piwa w Ciechanowie, Marek Jakubiak mówił o tym, że browary kontraktowe, w dużym stopniu, negatywnie wpływają na browary, które im użyczają swojej aparatury. Z początku byłem zaskoczony tym wyznaniem i mocno się z nim nie zgadzałem, jakkolwiek obecnie uważam, że było w tym sporo racji. Zwróćmy chociażby uwagę na taki aspekt? Czy ktoś z osób lubujących się w piciu piwa z małych browarów, potrafi powiedzieć, jaka jest obecna oferta takich browarów jak Zodiak, Bartek, Browar na Jurze, Witnica? W większość przypadków, wiemy, że tam warzą Olimp i Faktoria, Doctor Brew, Pinta oraz Birbant i Raduga. W większości przypadków te nazwy kojarzymy z tamtymi browarami. Kto z nas ostatnio się spotkał z lanym piwem z Zodiaka, Bartka, Browaru na Jurze, Witnicy w lokalu piwnym? Piwa z browarów kontaktowych schodzą na pniu, a rodzima oferta ich kontrahentów już nie, mimo, że wielkości produkcji są takie same, a czasami nawet wyższe po stronie kontraktowców. Patrząc na to wszystko, zaczynam rozumieć włodarzy BRJ'u i Kormorana, że w żadnym wypadku nie chcą 'bawić się' w kontrakty.

Oczywiście, taki browar 'regionalny' ma szanse w przypadku takiej współpracy dużo zyskać dla siebie. Myślę, że takim przykładem jest gościszewski browar, którego wypusty rodzimej produkcji, wierzę, że nie raz jeszcze nas zaskoczą. Ale konkludując temat kontraktowców, myślę, że słowa Marka Jakubiaka mają w sobie bardzo dużo sensu. Kontraktowcy, tak naprawdę, poza powyższym wyjątkiem, nie grają do tej samej bramki i mimo faktu nawet bardzo dobrej współpracy, to jednak osłabiają rodzime marki browaru.
 
Oczywiście, gdyby nie kontrakty, pewnie wielu z nas nie miałaby okazji spróbowania, tak zwanych, nowofalowych piw, a rynek piwny byłby, z niewielkimi wahnięciami, podobny do tego, co było ponad trzy lata temu. Pewnie także w Kormoranie nikt by nie pomyślał o 'Podróżach Kormorana'. I to nie jest tak, że takie browary odbieram w negatywny, niszczący polski rynek piwa sposób, bynajmniej. Chodzi o to, że włodarze browarów stacjonarnych, zbyt mocno zatracili się chyba w biznesie, który robią z browarami kontraktowymi i jak to pisał Bartek Nowak, nie bardzo potrafią sobie z tym poradzić, a na pewno nie wiedzą co zrobić ze swoją tożsamością i ofertą i swoim wpływem na polski rynek piwa. 
 
Można zatem spokojnie stwierdzić odpowiadając na zadane przeze mnie pytanie w pierwszym akapicie, choć oczywiście nie trzeba się ze mną zgadzać, że browary rzemieślnicze tak naprawdę, mimo iż jadą zupełnie innym torem niż pociąg z małymi browarami, to jednak odciskają na tych ostatnich dość mocne piętno. Nie chce tu wróżyć negatywnych scenariuszy, ale myślę, że w niedalekiej przyszłości czeka nas bankructwo, zamykanie browarów kilku tych małych graczy, którzy nie potrafili znaleźć swojej drogi, które to przespały ostatnie trzy lata i nie potrafiły przystosować się do dynamicznie zmieniającego się rynku piwa, a przynajmniej do tej małej jego części. Zyskują tylko najwięksi gracze na polskim rynku piwnym i ci najmniejsi, mam na myśli rzemieślników.

7 komentarzy:

  1. Co to za bełkot? Czytasz w ogóle te brednie przed opublikowaniem?
    więc konsument ma dwa wybory: między kiepskim tanim a kiepskim dobrym oraz między kiepskimi tanimi i drogimi a dobrymi drogimi. W obu przypadkach klient w dużej większości nie wybierze tych kiepskich drogich

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następnym razem radzę użyć mózgu czytając tekst, może wtedy będzie to bardziej zrozumiałe, a nie bełkotać pod tekstem.

      Usuń
    2. A ja się zgadzam z kolegą powyzej, fatalnie napisales ten fragment i ciezko go zrozumiec.

      Usuń
  2. A ja gdzieś tam słyszałem, że niektóre browary regionalne (być może nawet wszystkie) zarabiają więcej na piwie kontraktowym niż na swoim. Tak więc te bankructwa mogą wcale nie nastąpić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca się zgadzam, ale to temat na dłuższy elaborat. Odpowiem pytaniem, wybacz: Czy sensem istnienia browaru jest zarabianie na kontraktach, czy swoich markach? Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Poza tym, kontrakt przychodzi i może zawsze odejść, a browar stoi jak stał i musi sobie radzić ;)

      Usuń
    3. A jak kontraktowcy, którzy warzą w tych browarach będą już na tyle mocni finansowo aby otworzyć własne browary to co wtedy? Taki Grybów utrzyma się ze sprzedaży jakichś lichych Pilsweiserów?

      Próbowałem pewnie ponad tysiąc różnych piw i mówiąc szczerze to nie mam zielonego pojęcia co ma w ofercie taki Zodiak, Bartek. Z Witnicy czy Raciborza piłem może za dwa piwa a i to musiałem klepnąć w necie żeby sobie przypomnieć co to było. Tak naprawdę ich własne marki są praktycznie niezeznane.

      Usuń