czwartek, 31 lipca 2014

Bojan - Złoty Smok

Przedstawiam piwo Bojan Złoty Smok.



Zawartość ekstraktu: 12,5%.

Zawartość alkoholu: 5,5% obj.

Kolor: jasnozłoty, klarowny.

Zapach: słodowo-ryżowy, w tle nuty owocowe, kwiatowe i delikatne ziołowe

Smak: wyraźnie słodowy, słodkawy, tu także wyczuwalny ryż oraz delikatne owoce i nuty kwiatowe, na finiszu bardzo delikatna goryczka i delikatna cierpkość.

Piana: biała, wysoka, gęsta, drobno pęcherzykowa, średni czas opadania, zostawia bardzo przyjemne osady.

Pasteryzacja: tak.

Termin przydatności do spożycia: 3 miesiące.

Opakowanie: butelka 0,5l, zwrotna.

Producent: Browar Bojanowo

 
Podsumowanie:

Dziś pierwsza partia nowego piwa z Bojanowa, czyli Złotego Smoka, trafi do pierwszych sklepów. Piwo to także, za sprawą paczki z Dziekanowa Nowego, dotarło także do mnie. Bardzo serdecznie dziękuje za piwny prezent. Piwo Złoty Smok już w momencie zaanonsowania premiery, okazało się piwem bardzo, ale to bardzo kontrowersyjnym, a to za sprawą swojej nazwy. Otóż nazwa Złoty Smok, dość mocno odnosi się do piwa produkowanego jeszcze do niedawna w Browarze Fortuna, które to także nosiło nazwę Złoty Smok. Wiele osób uważa, że to zwykła, podła, jak to mówią 'zżynka' z miłosławskiego piwa. W większości te osoby, niestety, nie maja pojęcia, ze to piwo jest pewnego rodzaju hołdem dla piwa, które kiedyś było warzone z Browarze Krotoszyn, którym zarządzał Marek Jakubiak, obecny właściciel browaru w Bojanowie. Piwo wtedy nazywało się Golden Dragon. Był to lager z dodatkiem ryżu w zasypie. Nowy Złoty Smok to także lager z dodatkiem ryżu. Zgadzam się, że nazwa na pierwszy rzut oka nie jest zbyt fortunna, ale na pewno nie traktowałbym jej jako bezczelne kopiowanie kogokolwiek. No, ale koniec tych dywagacji na temat nazwy, zajmijmy się tym, co zostało wlane do butelki. Piwo ma jasnozłotą barwę i jest klarowne. Piana piwa bujna, gęsta i dość długo utrzymująca się w szklance. Zostawia przyjemne osady na szklance. W zapachu jest dość rześkie, takie wyraźnie 'jasnolagerowe'. Ryż, który w składzie został wymieniony na drugim miejscu, zaraz po wodzie, jest tu także wyczuwalny, naprawdę. W smaku wyraźnie słodowe i słodkawe. Wyczuć tu także można ryż, a także delikatne nutki owocowe, ziołowe i kwiatowe. Goryczka jest, ale bardzo delikatna i krótka. Do chmielenia piwa użyto Marynki i Fuggles i z początku ma się wrażenie, że będzie ona wyższa, ale chyba dość duża ilość ryżu w zasypie dość mocno tłumi doznania goryczkowe. Dodatkowo, na finiszu piwo jest lekko cierpkie. Piwo wysycone jest na średnim poziomie. Butelkę piwa ozdabia etykieta nawiązująca grafiką, kolorystyką i stylem do etykiety piwa Golden Dragon. Ogólnie mówiąc, jest to czwarty, po Bojanie Wilekopolskim, Strażackim I Toporku, jasny lager z Bojanowa. Degustacja przebiegła szybko, sprawnie i przy obecnej pogodzie za oknem, całkiem przyjemnie, jakkolwiek nadal uważam, że zarówno Strażackie, jak i Toporek, to obecnie dwa najlepsze jasne lagery z Grupy BRJ. 
 
Moja ocena: 
Kolor: - 9
Piana: - 9
Zapach: - 7
Smak: - 6
Etykieta: - 7
Warka: 29.10.2014

Ocena całościowa: 7,32/10

środa, 30 lipca 2014

Browar Zamkowy Młyn - relacja z budowy - część XVI

W ostatni wtorek lipca wybrałem się ponownie na teren budowy browaru restauracyjnego w Olsztynie, by zobaczyć, czy coś znaczącego zmieniło się od mojej ostatniej wizyty.
 
Na zewnątrz zmian zbyt dużych nie ujrzałem, poza dwiema rzeczami. Pierwsza to taka, że nastąpiło troszkę zmian budowlanych w miejscu, gdzie będą się znajdowały turbiny elektrowni browarowej. Druga natomiast, to powbijane pale w koryto rzeki Łyny oraz otaczający grunt, na którym będzie opierała się konstrukcja, przylegającego do budynku molo
  



 
Wewnątrz bardzo sporo dzieje. Na poziomie zero, część gdzie będzie mieściła się kuchnia i jej zaplecze nabiera kształtów, pojawiła się glazura na ścianach. We wszystkich pomieszczeniach zaczynają pojawiać się posadzki.


 
Na poziomie +1, także sporo dzieje. Tak jak na niższym poziomie, przybywa posadzek, a ściany pomieszczeń coraz milsze dla oczu. 
 
 
 
Nabiera kształtów także leżakownia.
 
 
 
Na poziomie +2, czyli tam, gdzie będą zlokalizowane biura oraz magazyn słodu, można powiedzieć, że zbliżamy się szybko do końca. W pomieszczeniach pojawiają się drzwi, a nawet pierwsze meble, które jednak pozostają cały czas w opakowaniu.
 


Jak można zauważyć, dzieje się i chyba zbliżamy się powoli do końca tej dłuuuugiej budowy. Teraz muszę zaczerpnąć języka, kiedy dokładnie przyjedzie sprzęt i wtedy ponownie pojawię się na placu budowy, by ten moment zrelacjonować.

wtorek, 29 lipca 2014

Browar Jaroty - Bitter z dodatkiem liści herbaty Earl Grey

Przedstawiam piwo Browar Jaroty - Bitter z dodatkiem liści herbaty Earl Grey.



Zawartość ekstraktu: 12,0%.

Zawartość alkoholu: 4,5%-5,0% obj.

Kolor: bursztynowy, mętny, pełen chmielowych drobinek.

Zapach: bardzo intensywny, chmielowo-herbaciano-kwiatowy, wyraziste nuty bergamotki, herbaty, ziół i delikatne nuty cytrusowe.

Smak: słodowo-chmielowo-herbaciany, wyczuwalne także nutki ziołowe, cytrusowe i delikatne kwiatowe, na finiszu przyjemna, niezalegająca goryczka kwiatowo-owocowa-chmielowa.

Piana: biała, bardzo niska, drobno pęcherzykowa, bardzo szybko opada do zera.

Pasteryzacja: nie.

Termin przydatności do spożycia: brak danych.

Opakowanie: butelka 0,5l, bezzwrotna.

Producent: Browar Jaroty


Podsumowanie:

W trakcie spotkania w Biskupcu, podczas pierwszego etapu III Warmińskiego Festiwalu Dziedzictwa Browarniczego, spotkałem się z Danielem Dudą i cała ekipą olsztyńskiego domowego Browaru Jaroty. Warto, tu na początku, dodać, że Daniel Duda, to laureat tegorocznego Konkursu Piw Domowych na Festiwalu Birofilia. Zajął tam pierwsze miejsce w kategorii Cascadian Dark Ale. Na koniec mojego pobytu, Daniel uraczył mnie butelką swojego arcyciekawego piwa, które uwarzył specjalnie na warmiński festiwal. Tym piwem jest bitter z dodatkiem liści herbaty Earl Grey, aromatyzowanej bergamotką. Przyznacie, że brzmi to interesująco i intrygująco zarazem. Już skosztowana próbka na stoisku dostarczyła mi niesamowitych wrażeń aromatyczno-smakowych, więc byłem bardzo szczęśliwy z butelkowego podarku na pożegnanie. Teraz pod dniu pełnym wrażeń, po machaniu wiosłem na Jeziorze Ukiel, spokojnie zasiadłem sobie do zasłużonej piwnej nagrody. Piwo ma bursztynową barwę, jest niesamowicie mętne i pełne, naprawdę pełne, drobin chmielowych. Warto tu dodać, że piwo zostało nachmielone dwiema odmianami polskich chmieli, czyli Marynką i Lomikiem. Piana piwa, hmm, jest bardzo niska i przez bardzo niedługi okres czasy cieszy pijącego swoim istnieniem. Już po otwarciu butelki, dochodzi do nas bardzo intensywny, złożony i przyjemny zapach. Czego tu nie ma? Mamy tu i piękną kwiatowość bergamotki, cudowne aromaty herbaciane, nuty ziołowe i owocowe od chmieli. Smak, tak jak i aromat bardzo złożony. Na pierwszy plan wybijają się nuty herbaciane i kwiatowe, potem dochodzi do spotkania z nutami ziołowymi i owocowymi. Na finiszu do głosu dochodzi bardzo przyjemna, złożona goryczka. Wszystko do dopełniają nuty słodowe. Piwo jest nad wyraz treściwe i orzeźwiające. Naprawdę, genialnie się to pije, szczególnie w taką pogodę. Zawartość szklanki znika w niesamowitym tempie. Butelkę, którą dostałem, ozdabia 'firmowa' etykieta Browaru Jaroty, która jest wykonana w dość klasycznym stylu, z bardzo dobrego materiału. Słowem końca, piwo mnie zachwyciło. Naprawdę odczuwam żal, że to była tylko jedna butelczyna, jakkolwiek mam nadzieję, że chłopacy, za kilka dni w Olsztynie, znowu będą częstowali gości tymże przysmakiem. A przed nami jeszcze premiera ich piwa harcerskiego z dodatkiem bazylii. Oj będzie się działo.

Moja ocena: 
Kolor: - 7
Piana: - 6
Zapach: - 9
Smak: - 9
Etykieta: - 8

Ocena końcowa: 8,19/10

poniedziałek, 28 lipca 2014

III Warmiński Festiwal Dziedzictwa Browarniczego - Wizyta w biskupieckim browarze

III Warmiński Festiwal Dziedzictwa Browarniczego, biskupiecki etap, to nie tylko imprezy na placu apelowym dawnej jednostki wojskowej, ale także możliwość zwiedzenia browaru biskupieckiego, a właściwie tego, co z niego pozostało. Będąc w sobotę w Biskupcu, skorzystałem z tej okazji i wybrałem się na wędrówkę po browarze.


Patrząc z daleka, nic za bardzo nie wskazuje na to, że mamy do czynienia z ruiną, jakkolwiek w miarę zbliżania się do obiektu, to co dostrzegamy wprowadza nas w stan głębokiego przygnębienia.


To, co widzimy na zewnątrz jest tylko preludium do tego, co oczom naszym ukazują wnętrza obiektu. Gospodarzem wędrówki po browarze był Pan Mirosław Karol, który przez 16 lat pracował w biskupieckim browarze. Jego ojciec także pracował w tym browarze. Mimo stanu, jaki obecnie obiekt prezentuje, widać było dość mocno, że naszemu przewodnikowi jest bardzo bliski, jakby jego drugi, a może nawet pierwszy dom.


Zwiedzanie zaczynamy od zabytkowej kotłowni, na której widok serce się kraje. Zabytkowe machinarium jest niestety w dość opłakanym stanie.


Chwilę potem wycieczka wyrusza do pomieszczenia słodowni. Tu także poziom zniszczeń i dewastacji jest olbrzymi, ale na szczęście sporo z dawnego uroku się zachowało.


Silosy na jęczmień

Zamaczalniki 


Drewniane silosy na słód
 
We wnętrzu budowli można zobaczyć także pozostałości siatkowej suszarni słodu.



Dalej wycieczka kieruje się do pomieszczenia, w którym znajdują się pozostałości śrutownika.




Z pomieszczenia, w którym znajduje się to, co zostało ze śrutownika, można wyjść na dach i popodziwiać panoramę Biskupca oraz majestatyczny komin browaru.


Następny etap wędrówki to pomieszczenie warzelni, gdzie możemy zobaczyć kadź zacierną, kadź filtracyjną oraz kadź warzelną. Wydajność browaru, w czasie jego najbardziej wzmożonej produkcji, wynosiła około 70 tysięcy hl

Kadź zacierna i filtracyjna

Kocioł zacierny

 Wnętrze kotła zaciernego

 Kocioł warzelny

Na koniec wędrówki idziemy do pomieszczenia poniżej, gdzie można zobaczyć zbiorniki, jak one wyglądają od spodu. Były one wytworzone specjalną techniką nitowana, bez użycia technik spawalniczych.

 Kocioł zacierny widziany z poziomu niżej

 Kadź filtracyjna

Tego dnia, więcej nie udało się zobaczyć (między innymi pomieszczenia arcyciekawej leżakowni), ale i tak po tak krótkiej wędrówce serce się kraja. Na każdym kroku widzimy poziom zniszczeń. Wszędobylska odpadająca farba ze ścian, sufitów i maszyn. Zniszczone czasem i rabunkiem pozostałości maszyn. Kurz, pył, pajęczyny. Pośród tego wszystkiego majaczy zapach słodu i brzeczki piwnej, naprawdę. Po 16 latach od zamknięcia, naprawdę cały czas to można poczuć. Szczerze mówiąc, aż dziw bierze, że działania wojenne nie spowodowały takiej dewastacji obiektu, jak jego zamknięcie, opuszczenie i liczne grabieże. A trzeba wiedzieć, że budynek i część pozostałego wyposażenia są wpisane do rejestru zabytków.

Zwiedzali ze mną ten obiekt byli pracownicy browaru, po komentarzach których i łzach cisnących się do wypłynięcia z oczu, widać było, że są bardzo przejęci tym, co obecnie się dzieje z browarem. Dla niektórych był to pierwszy i zarazem ostatni zakład pracy. W nim spędzali swoje życie, poznawali znajomych, przyjaciół, obecne żony. To w tym browarze później pracowały ich dzieci.

O dawnych czasach świetności browaru świadczą jeszcze wszędobylskie tabliczki informacyjne.



W całym Biskupcu mówi się o bardzo poważnym inwestorze, który od dłuższego czasu jest mocno zainteresowany zakupem browaru. Ostatnio podobno nastąpił przełom w tej sprawie i ... kto wie, trzeba mocno trzymać kciuki za to, by biskupiecki browar zmartwychwstał. Patrząc na ogrom dewastacji, mając na względzie fakt, że nad wszystkim 'czuwa' konserwator zabytków wiem, że nie będzie to łatwe zadanie, ale na pewno nie niemożliwe. Oby biskupieckie tradycje warzenia piwa zostały wskrzeszone!

niedziela, 27 lipca 2014

III Warmiński Festiwal Dziedzictwa Browarniczego - Wizyta w Biskupcu

Ostatni weekend to początek kolejnej, trzeciej już edycji Warmińskiego Festiwalu Dziedzictwa Browarniczego. Jak zwykle, cykl festiwalowych imprez rozpoczął się w Biskupcu. Tym razem, stoiska festiwalowe i scenę ustawiono na terenie dawnej jednostki wojskowej. W trakcie festiwalu można było także zwiedzić nieczynny biskupiecki browar, o którym więcej z następnym wpisie.

Na placu apelowym dawnej jednostki wojskowej wystawiły się browary przemysłowe Kormoran i Koreb, które częstowały gości piwami ze swojej szerokiej oferty. Browar Kormoran zaoferował między innymi z kranu niepasteryzowane wersje swoich dwóch piw, czyli Warnijskiego i Irisha.



Piwowarstwo domowe było reprezentowane przez Browar Jaroty oraz Piwnię Warmińskich Chłopów Bosych. Browar Jaroty raczył gości swoimi dwoma domowymi piwami, czyli herbacianym bitterem oraz milk stoutem. Pierwsze piwo uwarzone zostało z dodatkiem herbaty earl grey. Piwo naprawdę bardzo ciekawe, smaczne i super orzeźwiające. Milk stout także na bardzo wysokim poziomie. 


Dodatkowo, podczas imprezy w Biskupcu chłopacy z browaru warzyli delikatne piwo harcerskie z dodatkiem ... bazylii.



Chłopi Bosi częstowali przybyłych gości bardzo przyjemnym, lekkim i orzeźwiającym piwem, czyli swoją wariacją piwa grodziskiego. Słód użyty do uwarzenia piwa, był wędzony dymem z kory dębowej.


Oczywiście, nie mogło zabraknąć Warmińskiego Browaru Parowego, który swoją instalację rozłożył na środku placu apelowego. Dodatkowo zaoferował ofertę litewskich kwasów chlebowych i napoi piwnych.


Na festiwalu wystawia się także Warzelnia Warmińska, która ma w swojej ofercie kwasy chlebowe, kwasy miodowe, podpiwki i buzy. Na biskupieckim placu apelowym, można było skosztować właśnie buz - jęczmiennej i gryczanej. Bardzo przyjemne, smakowite i orzeźwiające tradycyjne napoje bezalkoholowe. Naprawdę mniam. 




Osoby przybyłe do Biskupca, miały także okazję spróbować także warmińskich cydrów marki Kwaśne Jabłko z Włodowa pod Lidzbarkiem Warmińskim. Można było skosztować klasycznego cydru oraz wersji musującej.



Zarówno Warzelnia Warmińska, jak i Kwaśne Jabłko są na ostnim etapie uzyskiwania pozwoleń na sprzedaż swoich wyrobów i pewnie już niedługo będzie nam dane zakupić ich produkty w sklepach i lokalach gastronomicznych.

Oczywiście nie samymi napitkami człowiek żyje. Na festiwalu nie mogło zabraknąć smakowitości do tychże napitków. Było można skosztować między innymi tradycyjnych warmińskich przysmaków do piwa, czyli nowolatek i fafernuchów, każdych w dwóch wersjach smakowych.


Nie zabrakło także stoisk z mięsiwem, tradycyjnym pieczywem, serami, miodami z warmińskich pasiek.




Bardzo ciekawym miejscem, przy którym zatrzymałem się na dłużej, było stoisko Klubu Babki Zielarki z Blanek, gdzie można było zaopatrzyć się w zielarskie eliksiry miłosne, zjeść zupę pokrzywową oraz zamówić sobie chłostę pokrzywami za jedyne ... 1000 euro, szok!




Na festiwalu wystawiona była także scena, gdzie występowały lokalne i ogólnopolskie gwiazdy muzyki, między innymi Sylwia Grzeszczak.

Podczas mojego pobytu w Biskupcu nagrałem także kilka wywiadów na wideo, jakkolwiek bliskość sceny i huk od niej bijący, spowodowało, że niestety w większości przypadków nic, poza wielkim hukiem i brzdękaniem, po prostu nie słuchać. Nadrobię to za tydzień w Olsztynie.


Wszystkich chętnych, którzy chcieliby poczuć atmosferę III Warmińskiego Festiwalu Dziedzictwa Browarniczego i są gdzieś w pobliżu Warmii i Mazur, zapraszam jeszcze dziś do Biskupca, gdyż impreza cały czas trwa.